Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję środowiskową, na podstawie której przedłużono wydobycie węgla w kopalni Turów do 2044 r. To przybliża region do pożegnania z „czarnym złotem”.
Organizacje ekologiczne ostrzegają, że produkcja energii z węgla stanie się nieopłacalna już po 2030 r. Podkreślają, że nadzieją dla regionu może być zdobycie przez rząd środków na transformację w ramach nowego budżetu UE. Nie będzie na to szans, jeśli wydobycie będzie planowane jeszcze w latach czterdziestych.
– Wyrok WSA potwierdza to, co od lat podnoszą organizacje społeczne w sprawie Turowa. Kopalnia szkodzi środowisku i ludziom. Choć wiadomo, że trzeba będzie ją zamknąć, to wciąż brak na to jasnego i uczciwego wobec mieszkańców planu. Coraz wyraźniej widać, że potrzebna jest tu poważna rozmowa między zainteresowanymi stronami, w tym rządową, samorządową i społeczną – komentuje Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna z Frank Bold.
Konflikt toczy się od lat
SmogLab pisał o sprawie wielokrotnie. W czerwcu WSA w Warszawie wstrzymał koncesję na wydobycie węgla po 2026 r. Sędzia uznał, że zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody w środowisku i wstrzymał wykonanie decyzji środowiskowej, która jest podstawą dla dokumentów zezwalających na dalszą eksploatację odkrywki.
– Kto nie przestrzega prawa lub z niego drwi, prędzej czy później wpadnie we własną pułapkę. W Bogatyni wszystko zostało postawione na jedną kartę. A teraz może się okazać, że ten domek z kart po prostu runie dużo wcześniej niż sobie to wszyscy wyobrażają – mówił wtedy Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA. To jedna z kilku organizacji, która zaskarżyła środowiskowe dokumenty. Co ważne sąd jedynie wstrzymał decyzję o dalszym wydobyciu do czasu merytorycznego rozpatrzenia skarg. Nie przeszkodziło to politykom ruszyć do Turowa, by w świetle telewizyjnych kamer rozpocząć misję ratowania kopalni.
Następnie w lipcu 2023 r. Naczelny Sąd Administracyjny uchylił decyzję sądu wojewódzkiego wstrzymującą koncesję. Z końcem sierpnia zawieszono postępowanie sądowe. Jak czytamy w Biuletynie Informacji Publicznej WSA:
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie postanowieniem z 31 sierpnia 2023 r. zawiesił postępowanie sądowe w sprawie ze skarg na decyzję Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska z 30 września 2022 r. określającą środowiskowe uwarunkowania realizacji przedsięwzięcia: Kontynuacja eksploatacji złoża węgla brunatnego „Turów”, realizowanego w gminie Bogatynia, do czasu ostatecznego i prawomocnego zakończenia postępowania administracyjnego w sprawie zmiany powyższej decyzji.
WSA uchylił decyzję środowiskową, a transformacja już się dzieje
Spór o Turów toczy się od lat – zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej z udziałem Czech i Niemiec. Czesi formalnie oskarżyli Polskę o obniżenie poziomu wód gruntowych na skutek działania kopalni. Przez to ujęcia wody pitnej po drugiej stronie granicy wysychają. Sprawa zakończyła się ugodą i wprowadzeniem, bardzo kosztownych dla nas, działań zapobiegawczych.
Do tego dochodzą olbrzymie emisje, które generuje kompleks w Turowie. Elektrownia znajduje się w europejskim „top 10” największych emitentów. W dobie zmian klimatu emitowanie CO2 na tak dużą skalę wzbudza jeszcze więcej emocji. Cały kompleks – wraz z elektrownią – zatrudnia około 5 tys. osób. Podsumowując – rozmaite obawy o środowisko, zdrowie, zyski i przyszłość doprowadziły do jednego. „Twierdza Turów” spolaryzowała społeczeństwo i od dawna jest źródłem licznych konfliktów.
Organizacje ekologiczne zaznaczają, że transformacja energetyczna w Bogatyni – gdzie mieści się kopalnia Turów – i powiecie zgorzeleckim jest nieunikniona. Dodają, że warunki ekonomiczne niebawem uczynią produkcję energii z węgla nieopłacalną.
– Eksperci mówią o utracie opłacalności węgla brunatnego około 2030 r. Już dziś produkcja energii elektrycznej z OZE jest tańsza. Dalsza zwłoka w określeniu harmonogramu wyjścia z węgla będzie powodowała same straty dla regionu i jego mieszkańców. Grozi brakiem przygotowania na nieuchronną transformację, którą inne regiony węglowe w Polsce już realizują – powiedział Gawlik.
Turów nie musi być jedynym żywicielem
Pod koniec lutego Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiedziało zwiększenie ambicji dotyczącej udziału energii ze źródeł odnawialnych w miksie energetycznym Polski. To sprawi, że dla regionów „tradycyjnie węglowych” otworzą się nowe perspektywy rozwoju i możliwości. Jednak do tego konieczna jest wola rządzących.
– Obecna koalicja rządząca ponosi odpowiedzialność za prowadzenie dialogu społecznego i przyspieszenie procesu transformacji, który przez lata był zaniedbany i blokowany. Mobilizacja samorządów i organizacji społecznych nie wystarczy. Potrzebny jest impuls ze strony rządu – powiedział Tomasz Waśniewski, prezes Fundacji „RT-ON”.
Środki potrzebne na transformację regionu turoszowskiego mogą znaleźć się w unijnym budżecie na lata 2028-2034. W przyszłym roku KE rozpocznie jego planowanie. Wtedy ma się rozstrzygnąć kwestia kontynuacji Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Planowanie unijnego budżetu zbiegnie się w czasie z prezydencją Polski w Radzie UE.
– Transformacja wsparta krajowymi i europejskimi środkami otworzy szanse na szybkie odejście od zawsze ryzykownej monokultury węglowej – mówił zapytany przez SmogLab Waśniewski. Dodał przy tym: – Przyniesie nowe, zielone miejsca pracy, stworzy możliwości dla biznesu współpracy transgranicznej opartej o nowe, nieinwazyjne technologie.
–
Zdjęcie tytułowe: Maciej Fijak / SmogLab.pl