Udostępnij

Zielony wodór to przyszłość energetyki. Może zagospodarować nadwyżki z OZE

26.02.2021

Wodór wytwarzany przy udziale OZE uznawany jest za przyszłość energetyki. Ma pozwolić na magazynowanie energii z fotowoltaiki i farm wiatrowych, a docelowo zastąpić H2 wytwarzany z paliw kopalnych. Na razie proces produkcji zielonego wodoru jest kosztowny, ale tańsze technologie pojawiają się szybciej, niż przewidywały prognozy.

300 milionów złotych – tyle Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiG) przeznaczył na innowacje wodorowe w ramach tegorocznej edycji programu „Nowa Energia”. Nie chodzi jednak o wodór produkowany z paliw kopalnych, ale jego „zieloną” odmianę, wytwarzaną przy użyciu OZE. Zgodnie z założeniami „Nowej Energii” NFOŚiG zamierza wspierać przede wszystkim przedsięwzięcia „mające na celu rozwój technologii i produkcji bezemisyjnego wodoru” oraz technologii przesyłania wodoru, jego magazynowania i wykorzystania w transporcie.

Polska strategia wodorowa: wodór z OZE zamiast z węgla

Czym podyktowana jest ta inicjatywa? Wodór, w jego zielonej wersji, uznawany jest za przyszłość energetyki i efektywny sposób na magazynowanie energii wytwarzanej przez OZE. Według prezesa NFOŚiGW, prof. Macieja Chorowskiego polski przemysł musi budować kompetencje w tej dziedzinie, bo rola wodoru będzie rosnąć w skali globalnej, a najlepsze rozwiązania wytworzone nad Wisłą mogą zostać umiędzynarodowione.

Program NFOŚiGW wpisuje się w założenia projektu „Polskiej Strategii Wodorowej do roku 2030 z perspektywą do 2040 r.”. To dokument opracowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) i udostępniony do konsultacji publicznych 14 stycznia tego roku. Określa on ambitne i – jak twierdzą autorzy – realne cele z zakresu rozwoju krajowych kompetencji i technologii na rzecz budowy niskoemisyjnej gospodarki wodorowej.

Czytaj także: Wodór – przyszłość transportu? Nowy raport sugeruje użycie go w kolei i komunikacji miejskiej

Pojęcie niskoemisyjności jest tu kluczowe. Na całym świecie wodór wytwarzany jest głównie z paliw kopalnych: w 76 proc. z gazu ziemnego, w 23 proc. z węgla, a w 1 proc. z ropy i elektrolizy wody. W Polsce paliwo to powstaje głównie w przemyśle nawozów azotowych: uzyskuje się je w procesie reformingu parowego metanu i półspalania metanu. Główni producenci wodoru nad Wisłą to Grupa Azoty, PKN Orlen i Grupa Lotos. W skali kontynentu jesteśmy wodorową potęgą. Nasza produkcja pokrywa ok. 10 proc. europejskiej konsumpcji. Więcej wodoru produkują tylko Niemcy i Holandia.

Zielony wodór może ograniczyć emisję gazów cieplarnianych

Problem w tym, że zarówno wodór „błękitny”, wytwarzany z gazu, jak i „szary”, produkowany przy użyciu węgla, skutkują emisjami dwutlenku węgla. W pierwszym przypadku wynoszą one 9 kg CO2 na kilogram produktu, w drugim – aż 20 kg. Kluczem do redukcji emisji jest więc zmniejszenie zależności od paliw kopalnych i oparcie produkcji wodoru na OZE. Według szacunków Goldman Sachs technologie wodorowe mogą doprowadzić do ograniczenia antropogenicznych emisji gazów cieplarnianych nawet o 45 proc.

Takie cele przyświecają nie tylko projektowi MKiŚ i programowi NFOŚiGW. Są również zgodne z założeniami „wcielonymi” w lipcu 2020 r. do Europejskiego Zielonego Ładu. To zbiór inicjatyw ogłoszony w 2019 r. przez Komisję Europejską i zorientowany na osiągnięcie neutralności klimatycznej w Europie do roku 2050. Do realizacji tego planu niezbędna jest gruntowna transformacja sektora energetycznego, który odpowiada za ok. 75 proc. emisji gazów cieplarnianych w krajach UE.

Wodór zielony, ale z węgla? To możliwe dzięki sekwestracji CO2

Cele i założenia brzmią obiecująco, problemem są jednak koszty. Zastąpienie „błękitnego” i „szarego” H2 jego „zielonym” wariantem nie jest łatwym zadaniem. Wodór jest co prawda najbardziej rozpowszechnionym pierwiastkiem na Ziemi, ale praktycznie nie występuje w stanie wolnym. Jego „ekstrakcja” wymaga sporych nakładów energii, co czyni przedsięwzięcie kosztownym i ogranicza jego opłacalność. Czy OZE dostarczają odpowiedzi na to wyzwanie?

Dane na ten temat nie są jednoznaczne. Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) w raporcie z 2019 r. uznała, że realizacja optymalnego kosztowo scenariusza związanego z produkcją wodoru za pomocą elektrolizy z wykorzystaniem wyłącznie nadwyżek mocy z OZE jest mało prawdopodobna. Według prognoz rządu Australii – kraju, który bardzo intensywnie rozwija plany wodorowe – w krótkim terminie najtańszym i najbardziej realistycznym sposobem produkcji zielonego wodoru jest wytwarzanie go przy użyciu gazu (m.in. pochodzącego z gazyfikacji węgla) z zastosowaniem sekwestracji dwutlenku węgla, czyli jego wychwytywania ze spalin. Przewidywania te oparte są na „mapie drogowej” opracowanej przez CSIRO, krajową naukową agencję badawczą Australii.

Chińskie elektrolizery szansą na szybszą realizację strategii wodorowej?

Okazuje się jednak, że mogą one być nieaktualne. Wszystko za sprawą technologii z Chin. Pod koniec zeszłego roku producenci z Państwa Środka poinformowali o opracowaniu systemu do produkcji wodoru z OZE, którego kosztochłonność jest o 80 proc. niższa od tej zakładanej w szacunkach Australijczyków. Dane potwierdza także agencja BloombergNEF, która wyliczyła, że do 2030 r. koszt produkcji kilograma „zielonego” wodoru może spaść poniżej 2 dolarów. W efekcie paliwo to stałoby się konkurencyjne względem gazu ziemnego.

Czytaj także: Naukowcy sprawdzili, czy ekogroszek jest “eko”. Emisje pyłów przekraczały normę nawet 43-krotnie

Zaskakujące postępy Chińczyków na polu technologii wodorowych potwierdza również Międzynarodowa Agencja Energii Odnawialnej (IRENA). W raporcie jeszcze z 2019 r. organizacja poinformowała, że elektrolizery oferowane przez chińskich producentów osiągają ceny, które prognozowane były dopiero na rok 2040 w ramach optymistycznych scenariuszy.

Australia chce być liderem na rynku zielonego wodoru

Na razie Chiny, największy producent wodoru na świecie, w wytwarzaniu tego gazu polegają głównie na paliwach kopalnych. Na światowego lidera energetyki zielonowodorowej pozycjonuje się natomiast Australia, która jeszcze w 2014 r. zaproponowała stworzenie na zachodzie kraju Asian Renewable Energy Hub (AREH) – największej na świecie elektrowni opartej o źródła odnawialne. Hub miałby składać się z 1,6 tys. turbin wiatrowych oraz instalacji fotowoltaicznych zajmujących powierzchnię 78 kilometrów kwadratowych. Generatory zasilałyby elektrolizery produkujące zielony wodór. Pozwoliłoby to Australii przetwarzanie i eksport „surowca”, którym dysponuje w największej obfitości – światła słonecznego.

Obecnie największą instalacją na świecie dysponują Japończycy. W zeszłym roku w mieście Nama uruchomiono elektrolizer o mocy 10 MW. Urządzenie wytwarza wodór z udziałem energii generowanej przez pobliską elektrownię fotowoltaiczną o mocy 20 MW. Nad strategią wodorową intensywnie pracują również Niemcy, którzy zamierzają przeznaczyć na ten cel 9 miliardów euro. Do 2030 r. chcą wybudować elektrolizery o mocy 5 tys. MW. W całej Europie do tego czasu łączna moc urządzeń do elektrolizy ma wynieść 40 tys. MW.

Instalacje wodorowe powstają również w Polsce

Udziały w tej infrastrukturze będzie miała również Polska. Pod koniec grudnia 2020 r. Grupa Lotos uruchomiła program inwestycyjny, w ramach którego zamierza zbudować wielkoskalową instalację do produkcji zielonego wodoru. Z nadwyżki energetycznej z OZE wodór chce wytwarzać również PGNiG, które obecnie produkuje to paliwo z gazu ziemnego. Podobne projekty powstają praktycznie na całym świecie. Pytanie, jak szybko zielony wodór zastąpi paliwa kopalne – i czy stanie się to szybciej czy później, niż przewidują obecne prognozy.

Grafika: Alexander Kirch/Shutterstock

Autor

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.