Znaleziono naukowe wyjaśnienie zeszłotygodniowej fali upałów

Podziel się:
upały w Kanadzie

Międzynarodowy zespół naukowców skupionych w World Weather Attribution przyjrzał się fali upałów, która przed tygodniem nawiedziła Stany Zjednoczone i Kanadę. Okazuje się, że prawdopodobieństwo jej wystąpienia było 150-krotnie wyższe niż w hipotetycznym scenariuszu, w którym nie mielibyśmy do czynienia z globalnym ociepleniem. Zdaniem naukowców bez wzrostu poziomu dwutlenku węgla w atmosferze wystąpienie tych upałów byłoby praktycznie niemożliwe.

Przed ponad tygodniem Stany Zjednoczone i Kanada, szczególnie na zachodzie, zmagały się z wyjątkowo uciążliwą falą upałów. W kanadyjskim Lytton odnotowano nawet rekord temperaturowy dla kraju: termometry pokazały 49,6 st. Celsjusza. Tym samym dotychczas rekordowy pomiar 45 st. Celsjusza z 1937 roku został zdeklasowany o niemal 5 stopni. Podobnie wysokie wskazania, oscylujące wokół 45-47 st. Celsjusza, odnotowano pod koniec czerwca w wielu hrabstwach USA.

Utrzymujące się wysokie temperatury dotkliwie odczuli mieszkańcy regionu: służby kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska poinformowały, że odnotowano trzykrotnie więcej zgonów niż przeciętnie, co najprawdopodobniej miało związek z upałami. W amerykańskim stanie Oregon co najmniej kilkadziesiąt zgonów przypisano wysokim temperaturom.

Czytaj również: Jak zmiana klimatu będzie wpływać na turystykę?

„Wkraczamy na niezbadane terytorium”

O ile same upały nie są wyjątkowym zjawiskiem w trakcie lata, niepokoić może skala problemu. Najnowsze ustalenia międzynarodowego zespołu naukowców, działających w grupie World Weather Attribution, wskazują, że upały w USA i Kanadzie praktycznie nie byłyby możliwe bez globalnego ocieplenia, którego główną przyczyną są emisje gazów cieplarnianych powodowane przez ludzkość.

„Wkraczamy na niezbadane terytorium. (…) Osiągniemy dużo wyższe poziomy gorąca, jeśli nie zdołamy zatrzymać emisji gazów cieplarnianych i powstrzymać globalnego ocieplenia” – ocenia prof. Sonia Seneviratne, klimatolożka z Institute for Atmospheric and Climate Science, ETH Zurich.

„To, co widzimy jest bez precedensu. Nie ma czegoś takiego, jak bicie rekordów temperatury o cztery-pięć stopni Celsjusza. To jest tak wyjątkowe wydarzenie, że nie możemy wykluczyć scenariusza, w którym dzisiejsze ekstremalne temperatury będą jeszcze wyższe wraz z ociepleniem klimatu”

dr Friederike Otto z Environmental Change Institute, Oxford University.

150-krotnie większe prawdopodobieństwo

Opierając się na specjalnie przygotowanej analizie, naukowcy z World Weather Attribution ocenili, że ocieplenie klimatu spowodowane przez człowieka sprawiło, że prawdopodobieństwo takiej fali upałów wzrosło 150-krotnie. Badanie zostało przeprowadzone przez 27 naukowców, wśród których znaleźli się eksperci z uniwersytetów i instytutów meteorologicznych Kanady, Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Holandii, Szwajcarii, Francji oraz Wielkiej Brytanii.

By ocenić wpływ zmian klimatycznych na prawdopodobieństwo wystąpienia upałów, naukowcy przeanalizowali zarówno dane pogodowe jak i symulacje komputerowe. Porównano w ten sposób aktualne warunki – ze wzrostem średnich temperatur o ok. 1,2 st. Celsjusza względem końca XIX wieku – ze stanem, w jakim planeta znajdowała się wcześniej. Analiza została zrecenzowana naukowo.

Czytaj także: Jeśli przekroczymy ocieplenie o 1,5°C, warunki na części globu będą zbyt trudne do życia

Anomalie z 2021 roku w porównaniu do najwyższych temperatur zaobserwowanych w poprzednich latach, źródło: World Weather Attribution

Dwa wyjaśnienia: bardziej i mniej optymistyczne

Naukowcy związani z World Weather Attribution dysponują dwoma wyjaśnieniami, związanymi z zaobserwowaną przed tygodniem falą upałów w USA i Kanadzie. Pierwsza możliwość jest taka, że pomimo wpływu globalnego ocieplenia, takie upały są wciąż czymś nietypowym w obecnych warunkach klimatycznych. Wówczas odnotowane wysokie temperatury moglibyśmy traktować jako rezultat wyjątkowych warunków atmosferycznych, na które nałożyły się czynniki związane ze zmianami klimatu.

Drugie wyjaśnienie jest mniej optymistyczne i zakłada, że system klimatycznych naczyń połączonych zmienił się tak bardzo, że skutkuje to szybszym wzrostem temperatur niż myśleliśmy. Może to oznaczać, że podobne zdarzenia będą miały miejsc częściej niż przewidują modele klimatyczne.

„Wiadomo, że wraz ze zmieniającym się klimatem rekordy gorąca padają coraz częściej, wciąż jednak trudno nam ocenić, jak szybko to, co 'nierealistyczne’, wchodzi w zakres tego, co 'mało prawdopodobne, ale jednak możliwe’. A chwilę potem: 'rzadkie, ale nie takie dziwne'” – komentuje dr Aleksandra Kardaś z portalu Nauka o Klimacie. „Także w Polsce coraz częściej mamy do czynienia z długo utrzymującymi się, rozległymi ośrodkami wyżowymi. To one przynoszą nam latem słoneczną, upalną pogodę. Przykład Kanady pokazuje, że powinniśmy uważnie słuchać prognoz meteorologicznych i traktować je poważnie, nawet jeśli przewidują niespotykane dotąd temperatury. Przy odrobinie pecha mogą się bowiem sprawdzić, zwłaszcza jeśli mieszkamy w mieście” – podkreśla dr Kardaś.

_

Zdjęcie: Shutterstock/Amelia Martin

Podziel się: