W sumie 58 mln sztuk drobiu padło w zeszłym roku w Stanach Zjednoczonych. Głównym powodem tego stanu była ptasia grypa. To o 8 mln sztuk więcej, niż w rekordowym 2015 r. W wielu przypadkach zdrowe ptaki musiały zostać wybite z powodu kontaktu z zarażonymi kurczakami. Przy tej okazji przypomina się, że praprzyczyną tego stanu są fatalne warunki hodowli drobiu. A te z kolei wynikają z dużego spożycia mięsa. Przeciętny Amerykanin zjada go ponad 100 kg w ciągu roku (w tym ponad połowę stanowi drób), znacznie więcej niż Polacy, którzy zjadają ok. 70 kg mięsa rocznie.
Ptasia grypa zbiera żniwo
Ptasia grypa jest bardzo zaraźliwą chorobą, która jak sama nazwa wskazuje, występuje u ptaków. Ta choroba zakaźna o łacińskiej nazwie Avian influenza jest nazywana pomorem drobiu. Śmiertelność może obejmować nawet 100 proc. zarażonych ptaków. Możliwości zakażenia wirusem HPAI/H5N8 ptasiej grypy są szerokie. A zagęszczenie ptactwa w zadaszonej fermie temu sprzyja. Zatem, gdy ognisko ptasiej grypy zostanie potwierdzone w danym stadzie, wszystkie pozostałe zdrowe ptaki muszą zostać wybite zgodnie z obowiązującymi w USA zasadami kontroli chorób. W 2022 roku ponad 58 mln ptaków padło w wyniku zakażenia wirusem ptasiej grypy lub musiało zostać wybite z powodu kontaktu z innymi zakażonymi ptakami. Pobito tym samym rekord z 2015 roku, który wynosił 50,5 mln sztuk. Za poniesione straty producenci otrzymują rekompensatę od rządu. Przypomnijmy przy tym, że w USA hodowanych jest ponad 500 mln kurczaków.
Czytaj również: ONZ: Coraz większe zapotrzebowanie na mięso sprzyja kolejnym pandemiom
Okrutna metoda zabijania zakażonych zwierząt
Kiedy wykryte zostaje ognisko ptasiej grypy, liczy się czas, co w przypadku zwierząt często oznacza dość machiawelistyczne podejście do sprawy. W USA stosowana jest metoda masowego zabijania drobiu o nazwie „wyłączenie wentylacji plus” (VSD+). Na czym to polega? Na zamknięciu stada zwierząt w budynku i wyłączeniu systemów wentylacji powietrza. W wyniku tego działania temperatura wzrasta. W pomieszczeniu gromadzi się też dwutlenek węgla, ostatecznie zabijając zwierzęta poprzez wywołanie hipertermii i uduszenia, czasem po wielu godzinach udręki. Słowo „plus” w VSD oznacza dodawanie ciepła, pary wodnej lub innego gazu. W ten sposób powstają swego rodzaju warunki jak w komorze gazowej. Jest to też w pewien sposób podobne do pozostawienia psa w rozgrzanym samochodzie w trakcie upałów. Można więc śmiało stwierdzić, że VSD+ piecze zwierzęta na śmierć.
Ta metoda jest obecnie uważana za ostateczność, i nie ma w USA całkowitego prawnego zakazu na jej stosowanie. Producenci drobiu muszą jednak uzyskać zgodę na jej zastosowanie po wykryciu przypadku ptasiej grypy. Obrońcy zwierząt opisali tę metodę jako „w zasadzie gotowanie zwierząt żywcem”. W krajach UE takie metody zabijania zwierząt nie są akceptowane, i są zakazane. Urzędnicy europejscy wymieniają VSD+ wśród metod, które „mogą być bardzo bolesne” i „nigdy nie mogą być stosowane”. Eksperci z branży drobiarskiej w USA powiedzieli, że w przypadku VSD+ możliwe byłoby uzyskanie odstępstwa, gdyby metoda miała być nielegalna. Chodzi o nagłe przypadki, gdy nie są dostępne odpowiednie alternatywy.
Czytaj również: Bronią hodowli na futra i uboju rytualnego. Działacze AGROunii protestowali w stolicy
Lobbowanie okrucieństwa i łagodzenie tonu
Jednak Narodowe Stowarzyszenie Stanowych Departamentów Rolnictwa (NASDA), grupa reprezentująca stanowe agencje rolnicze w całych Stanach Zjednoczonych, lobbuje stosowanie VSD. Stowarzyszenie zwróciło się do Departamentu Rolnictwa USA (USDA) o rozważenie uczynienia tej metody „preferowaną”. Oznaczałoby to, że producenci drobiu nie musieliby już zabiegać o zgodę na jej stosowanie. Nie musieliby też wykazywać, że nie mogą zastosować jednej z dwóch obecnie preferowanych metod. Są nimi: zatrucia samym tylko dwutlenkiem węgla, albo zastosowanie pianki gaśniczej, która dusi kurczaki.
W zeszłym roku VSD+ szybko stała się dominującą metodą uboju w przemyśle drobiarskim. Wielokrotnie używano tej metody do zabijania dziesiątek milionów kurczaków i indyków w USA. Działacze na rzecz dobrostanu zwierząt twierdzą, że przemysł preferuje wyłączanie wentylacji, ponieważ jest to „najłatwiejsze i najtańsze”. – Chociaż mamy globalną epidemię ptasiej grypy, tylko Stany Zjednoczone odłożyły etykę całkowicie na bok i celowo wywołały udar cieplny, aby zabić miliony zwierząt – powiedziała Dena Jones, dyrektor programu Animal Welfare Institute. Instytut ten zajmuje się problematyką zwierząt gospodarskich.
NASDA w odniesieniu do sprzeciwu obrońców praw zwierząt stara się łagodzić ton. Stowarzyszenie w oświadczeniu napisało, że nie popiera pojedynczych metod depopulacji. Wspiera jedynie rozważanie wyjątkowości każdego regionu, stanu i gospodarstwa przy podejmowaniu decyzji dotyczących depopulacji. Zaleca stosowanie metod, które minimalizują utratę życia zwierząt. Zasady USDA dotyczące uboju ptaków opierają się na wytycznych Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarzy Weterynarii (AVMA), które stwierdzają, że VSD+ jest „dozwolona w ograniczonych okolicznościach”. To oznacza, że powinna być stosowana tylko wtedy, gdy preferowane metody nie są dostępne.
Nawet stowarzyszenie weterynaryjne nie mówi całkowitemu stop tym metodom
W zeszłym roku grupa 276 lekarzy weterynarii złożyła w AVMA rezolucję o przeklasyfikowanie metody VSD+ jako „niezalecanej”, tak aby jej w ogóle nie stosowano. Jednak szefowa działu dobrostanu zwierząt z AVMA, Cia Johnson, powiedziała na konferencji prasowej tego lata, że potrzeba więcej informacji, co do legislacji tej czy innej metody. „Potrzebujemy od was danych … niektóre z tych metod są zagrożone opuszczeniem wytycznych, myślę, że prawdopodobnie macie pomysł, jakie mogą być te metody. Potrzebujemy danych, które pomogą im pozostać w dokumencie ”, powiedziała Johnson. James Reynolds, lekarz weterynarii zwierząt gospodarskich i profesor na Zachodnim Uniwersytecie Nauk o Zdrowiu, powiedział, że AVMA selektywnie poszukujące danych wspierających VSD+ jest działaniem „całkowicie nieuzasadnionym. Nieopartym na rozsądku, nieopartym na nauce”.
Ten problem ciągnie się już od dłuższego czasu. Pod koniec 2020 roku 1490 lekarzy weterynarii i 827 członków AVMA domagało się, by VSDA+ stała się metodą „niezalecaną”, co oznaczenie uczyniło by ją za nielegalną. Jak widać, do tej pory nic się nie zmieniło.
Niedobory środków, a może za dużo mięsa na talerzu?
Producenci drobiu powiedzieli, że niedobory dwutlenku węgla i wyzwania logistyczne związane z dystrybucją pianki gaśniczej sprawiły, że wyłączenie wentylacji stało się bardziej atrakcyjną opcją. Stosowanie pianki gaśniczej i CO2 polegającej na uduszeniu zwierząt jest stosunkowo humanitarną metodą uboju kurczaków. – Czasami, w nagłych przypadkach, jednostki pianowe i inne nie mogą być zabezpieczone wystarczająco szybko, a ptaki cierpią dłużej, jeśli nie zostaną natychmiast poddane eutanazji – napisał w e-mailu Bill Mattos, prezes Kalifornijskiej Federacji Drobiarskiej. Oczekiwano, że zeszłoroczna ptasia grypa wygaśnie w ciągu lata, ale tak się nie stało, ani w Ameryce Północnej, ani w Europie. – Letnie upały u nas zawsze zabijały wiele szczepów ptasiej grypy- powiedział Mattos. – Ale w tym roku to się całkowicie zmieniło w całych Stanach Zjednoczonych.
Za dużo mięsa na talerzu
Jednak to nie ptasia grypa, ani braki środków potrzebnych do uboju zwierząt stanowią problem. Tym problemem jest to, ile spożywa się mięsa. USA od wielu lat przodują w spożyciu mięsa. To już dawno stało się tam kulturą, na której wyrośli tacy giganci jak McDonalds i KFC. Czy też sieć restauracji Hooters, która swoje mięsne dania reklamuje w dość, powiedzmy ekstrawagancki sposób. Od 1961 do 2020 roku spożycie mięsa w tym kraju zwiększyło się o 40 proc. Przeciętny Amerykanin zjada rocznie około 101,6 kg mięsa, w tym 51 kg drobiu, 26 kg wołowiny i 24 kg wieprzowiny. Za tym oczywiście idą pieniądze. Cały rynek hodowlany drobiu w USA w zależności od roku waha się od 35 do 40 mld dolarów.
Czytaj również: Mięso bez mięsa. Z czego robi się wegańskie burgery, które sprzedają się jak ciepłe bułeczki?
Warto tu na koniec przypomnieć, że masowa hodowla drobiu, jak i innych zwierząt oznacza nie tylko ich cierpienie. To także wpływ na klimat. Emisje CO2 w USA z rolnictwa wydają się być procentowo niewielkie, bo tylko 11 proc. Za to po przełożeniu na liczby wygląda to już inaczej. W ostatnich latach całkowity ślad węglowy sięgnął 700 mln ton CO2 rocznie. To dwukrotnie więcej niż średnia roczna emisja z aktywności wulkanicznej na Ziemi.