Wrocław odmówił Dolnośląskiemu Alarmowi Smogowemu postawienia płuc smogowych na Rynku. Co istotne, w sercu miasta od kilku dni funkcjonuje coroczny Jarmark Bożonarodzeniowy, który przyciąga tysiące turystów. Zdaniem decydentów umieszczenie instalacji w pobliżu jarmarku miałoby „naruszyć wymogi bezpiecznego funkcjonowania całości”.
Pytanie tylko, czy płuca smogowe rzeczywiście zagroziłyby funkcjonowaniu czegokolwiek, czy raczej wizerunkowi Wrocławia?
Miastu brakuje odwagi?
Aktywiści z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego powołali się na 241 art. KPA i wystąpili do Wrocławia o pozwolenie na postawienie w Rynku „płuc smogowych”. Jest to instalacja obrazująca stan powietrza, którym oddychamy. W najbardziej zanieczyszczonych miastach płuca nie tylko szarzeją, a wręcz czernieją. Miasto jednak odmówiło. Dlaczego?
– Moim zdaniem, ze strony miasta Wrocławia jest to po prostu brak odwagi, żeby pokazać, jaka jest rzeczywista jakość powietrza – mówi SmogLabowi Krzysztof Smolnicki, lider Dolnośląskiego Alarmu Smogowego, prezes Fundacji EkoRozwoju.
Do tej pory, podczas różnych odsłon kampanii „Zobacz czym oddychasz. Zmień to”, płuca smogowe zawitały w centrach Wałbrzycha, Legnicy, Jeleniej Góry, Kłodzka i Strzelina. Z tego ostatniego wyjadą w poniedziałek, żeby następnie znaleźć się w Wołowie. Żadne z tych miast nie sprzeciwiało się umieszczeniu u siebie instalacji. Wręcz przeciwnie – udzielało aktywistom wszelkiej niezbędnej pomocy.
– Wrocław traci okazję, żeby razem z nami wystąpić podczas otwarcia płuc smogowych i powiedzieć, co miasto robi dla poprawy jakości powietrza – zauważa Krzysztof Smolnicki.
Dodaje, że nie jest to żaden wyraz ataku na miasto, a wręcz chęci współdziałania.
- Czytaj także: Po dwóch tygodniach stają się czarne. Mobilne płuca odwiedzą kilkadziesiąt miejsc w Polsce
Płuca smogowe pod Urząd Wojewódzki, czyli przerzucanie się odpowiedzialnością
– Świadomie złożyliśmy tę propozycję w Dzień Zaduszny, bo wiemy, jak wiele osób umiera przez ataki smogu – mówi SmogLabowi przedstawiciel Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.
Przypomina sytuację z grudnia ubiegłego roku. Wtedy, choć jakość powietrza w mieście była bardzo zła, zabrakło ostrzegania. Wrocławianie i odwiedzający miasto nie byli świadomi trwającego właśnie epizodu smogowego. Z uwagi na awarię systemu, komunikaty o jakości powietrza nie wyświetlały się na przystankach. Zamiast informować, Wrocław zapraszał mieszkańców i turystów do spacerowania i – oczywiście – tłumnego odwiedzania popularnego jarmarku.
Początkowa odmowa postawienia płuc smogowych dotyczyła tylko okolic jarmarku. Teraz miasto zakazało ich umieszczenia także przy tłumnie uczęszczanej, prowadzącej do rynku, ul. Oławskiej. Według UM Wrocławia, również służby, rzekomo, zakazały stawiania tam instalacji. Czy jednak płuca smogowe są w jakikolwiek sposób kontrowersyjne? Aktywiści mówią jasno, że płuca smogowe nie zagroziły nikomu i nie zachwiały porządku w żadnym z 60 odwiedzonych przez nie miast. A podróżują i uświadamiają już 3 lata.
Departament Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego UM Wrocławia proponuje za to posadowienie płuc smogowych pod Urzędem Wojewódzkim. „W kontekście przywrócenia przez władze państwowe możliwości palenia węglem brunatnym i przyzwolenia by „palić wszystkim” – urząd wojewody wydaje się być najlepszym adresem” – odpowiedział.
Kto odpowiada za jakość powietrza? Władze państwowe, samorządy, czy może jedni i drudzy?
Departament napisał także, że aktywiści zgłosili swój pomysł za późno, a należało to zrobić najpóźniej miesiąc przed rozpoczęciem jarmarku. – Pomysł zgłosiliśmy urzędowi 6. października i mamy na to dowody – dodaje lider Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.
– Z drugiej strony, jeśli prezydent Wrocławia uważa, że jakość powietrza jest tak dobra, że nie ma czego pokazywać, to postawmy płuca smogowe pod choinką na Jarmarku Bożonarodzeniowym. Jeśli płuca byłyby cały czas białe, to byłby to piękny prezent dla mieszkańców – proponuje Smolnicki.
Płuca smogowe obrazowo przedstawiają stan powietrza
Wizualne przedstawianie ludziom tego, jak odbiegające od norm jest powietrze, którym oddychają, po prostu do nich przemawia. Większość miast nie kwestionuje wagi sprawy i chętnie godzi się na zlokalizowanie płuc smogowych w centrum.
– Ta decyzja miasta jest zupełnie niezrozumiała. Chyba, że po prostu wypieramy problem zanieczyszczenia powietrza – zauważa lider Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.
Podczas wizyt aktywistów uruchamiających płuca smogowe najczęściej pojawiają się i przemawiają władze miast. Prezydenci byli na przykład w Legnicy i Jeleniej Górze. Tymczasem we Wrocławiu, jakość powietrza wciąż zbyt często jest zła. W mieście nadal funkcjonują tysiące źródeł zanieczyszczeń i mowa tu głównie o mieszkaniach komunalnych, za które odpowiedzialny jest Wrocław. – Ludzie stracili zainteresowanie programem Zmień Piec. I nie ma w tym nic dziwnego, bo oprócz zmian geopolitycznych, realnie zmniejszono finansowanie, a dodatkowo wzrosły jeszcze koszty – mówi lider Dolnośląskiego Alarmu Smogowego. Choć aktywiści apelowali o niezmniejszanie dofinansowania programu, Urząd Miasta na to nie odpowiedział. A płuca smogowe nie mają możliwości wjazdu do rynku i pokazania, czym oddychają Wrocławianie oraz rzesze turystów.
– Pozostaje jeszcze pytanie, czyjemu bezpieczeństwu zaszkodziłoby postawienie płuc w rynku i pokazanie, czym oddychamy – mieszkańcom i turystom, czy jednak wizerunkowi miasta? – kwituje Smolnicki.
- Czytaj również: Zabrze zobaczyło, czym oddycha. Płuca czarne po kilku dniach
–
Zdjęcie tytułowe: fot. W. Mikłaszewski