Osoby, u których w blaszce miażdżycowej pobranej z tętnicy szyjnej znaleziono maleńkie cząstki plastiku, były znacznie bardziej narażone na zawał serca, udar mózgu i zgon. Tak wynika z prowadzonych przez trzy lata badań. Ich wyniki zostały niedawno opublikowane w prestiżowym czasopiśmie The New England Journal of Medicine.
Od wielu dekad tworzywa sztuczne są wszechobecne w naszym życiu. Z jednej strony pełnią różne pożyteczne funkcje, bardzo ułatwiając nam codzienne funkcjonowanie. W różnego rodzaju „plastiki”, a bardziej fachowo: syntetyczne polimery, pakujemy na przykład żywność. Produkujemy też z nich zabawki, naczynia, opony, ubrania czy rury wodociągowe.
Również współczesna medycyna byłaby niemożliwa bez tworzyw sztucznych.
Wysoka cena za komfort i wygodę
Niestety, jeśli popatrzymy na ich wpływ na środowisko i nasze zdrowie, tworzywa sztuczne mają też wiele mrocznych stron.
Choćby taką, że produkowane są głównie z ropy naftowej, gazu ziemnego i węgla. Co gorsza – przy użyciu „brudnej” energii, również pochodzącej przede wszystkim ze spalania paliw kopalnych. Dlatego roczne globalne emisje gazów cieplarnianych związane z produkcją „plastiku” są porównywalne z emisją dwutlenku węgla z sektora lotniczego. Albo z całą emisją Japonii (ok. miliard ton CO2).
Inną wadą tworzyw sztucznych jest to, że część z nich zawiera dodatki. To związki chemiczne o tak egzotycznych nazwach, jak bromowane etery difenylowe czy ftalany. Zaburzają one gospodarkę hormonalną w naszym ciele, przez co między innymi mogą przyczyniać się do niepłodności. Mają też szkodliwy wpływ na płód, na rozwój dziecka w okresie prenatalnym.
Wszechobecny mikro- i nanoplastik
Jednak najbardziej niepokojąca – bo najtrudniejsza do rozwiązania – jest kwestia mikroplastiku. W trakcie używania lub po ich zużyciu i wyrzuceniu przedmioty z tworzyw sztucznych ulegają degradacji, fragmentacji i ścieraniu. Tym samym tworzą mikroskopijne cząstki: mikro lub nawet nanoplastik. Trafia on do środowiska, gdzie może być zjadany lub wdychany przez zwierzęta i ludzi.
Przedrostki „mikro” i „nano” mówią o wielkości cząstek plastiku. Mikrometr to jedna milionowa metra, a nanometr – jedna miliardowa.
Już od dłuższego czasu naukowcy martwią się potencjalnymi skutkami zdrowotnymi narażenia na mikroplastik. Tym bardziej że jest on obecny niemal wszędzie. Mikroskopijne drobiny plastiku można znaleźć choćby w oceanach. Są także mleku matki, w wodzie pitnej, unoszące się w powietrzu, i spadające wraz z deszczem. Także w Polsce.
- Czytaj także: Naukowcy wykryli mikroplastik w powietrzu w Krakowie
Problem, które zostanie z nami bardzo długo
Zanieczyszczenia drobinkami plastiku są nie tylko wszechobecne, ale także bardzo trwałe. Sztuczne polimery często potrzebują stuleci, aby się rozłożyć. Komórki nie mogą ich łatwo rozkładać, mikroplastiki kumulują się więc w organizmach żywych. U ludzi znaleziono je we krwi i w różnych narządach, takich jak płuca i łożysko.
Jednak to, że się tam gromadzą, nie oznacza automatycznie, że są szkodliwe. Nad tym, jak duże jest zagrożenie związane mikroplastikiem, zastanawiano się od około 20 lat. Jednak precyzyjna ocena wpływu mikroplastików na zdrowie okazała się to trudna.
Przełomowe badanie
Tym ważniejsze są więc wyniki badań opublikowane niedawno w New England Journal of Medicine. Naukowcy przez prawie 3 lata śledzili losy 257 osób poddanych zabiegowi chirurgicznemu. Zabieg zmniejsza ryzyko udaru poprzez usunięcie blaszki miażdżycowej z tętnicy szyjnej.
Autorzy omawianych badań byli ciekawi, czy cząstki mikroplastiku będą gromadzić się w blaszkach miażdżycowych, które mogą tworzyć się na wyściółce naczyń krwionośnych. Kawałeczki mikroplastiku lub znacznie mniejsze cząstki nanoplastiku znaleziono u prawie 60 proc. operowanych.
Okazało się, że większość tych cząstek składała się albo z polichlorku winylu (PVC), albo z polietylenu, który jest najczęściej używanym plastikiem na świecie i często znajduje się w opakowaniach żywności, torbach na zakupy i rurkach medycznych.
Obecność plastiku to wyższe ryzyko zawału serca, udaru mózgu i zgonu
Analizy wykazały, że uczestnicy, którzy mieli więcej mikroplastiku w próbkach płytki miażdżycowej, mieli też wyższy poziom biomarkerów stanu zapalnego. To zaś wskazuje, a przynajmniej sugeruje, w jaki sposób cząsteczki mogą przyczyniać się do złego stanu zdrowia. Jeśli przyczyniają się one do wywołania stanu zapalnego, mogą zwiększać ryzyko pęknięcia blaszki miażdżycowej, co może doprowadzić do zatkania naczynia krwionośne.
W przypadku osób, u których znaleziono cząstki mikroplastiku zwiększało się prawdopodobieństwo wystąpienia zawału serca, udaru mózgu lub zgonu w ciągu około 34 miesięcy po operacji było 4,5 razy większe niż w przypadku osób, których tętnice były wolne od tworzyw sztucznych.
W porównaniu z uczestnikami, którzy nie mieli mikroplastików w blaszkach miażdżycowych, uczestnicy, którzy je mieli, byli statystycznie młodsi; częściej byli mężczyznami; częściej palili tytoń i częściej chorowali na cukrzycę lub choroby układu krążenia. Ponieważ badanie obejmowało tylko osoby, które wymagały operacji w celu zmniejszenia ryzyka udaru mózgu, nie wiadomo, czy te zależności są też prawdziwe w populacji ogólnej.
Związek przyczynowy czy tylko korelacja?
Z jednej strony, badania opublikowane na początku marca w New England Journal of Medicine są przełomowe, i mogą być punktem wyjścia do dalszych tego typu badań na całym świecie. Powinniśmy jak najszybciej poszerzać wiedzę na temat zagrożenia, jakie stanowi mikro- i nanoplastik.
Z drugiej strony, zarówno sami autorzy artykułu, jak i inni eksperci, niebiorący udziału w omawianym badaniu zastrzegają, że jego wyniki nie dowodzą ze stuprocentową pewnością przyczynowo-skutkowego związku między obecnością mikroplastiku w tętnicach a opisanymi skutkami zdrowotnymi. W grę wchodzić mogą też bowiem inne czynniki, których naukowcy nie badali, takie jak status społeczno-ekonomiczny.
Nie zmienia to faktu, że wyniki omawianych tu badań mogą niepokoić, że powinny dać nam do myślenia i że są kolejnym poważnym sygnałem ostrzegawczym. Coraz wyraźniej widać, że zanieczyszczenie naszej Planety plastikiem jest nie tylko bardzo poważnym problemem środowiskowym, ale także zdrowotnym.
Korzystałem z artykułu Landmark study links microplastics to serious health problems.
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/MargJohnsonVA