Ubiegły rok, kiedy przez Europę przetoczyły się fale upałów, był najcieplejszym rokiem w historii pomiarów na kontynencie – tak wynika z raportu unijnego projektu badawczego Copernicus. Naukowcy zwracają uwagę także na ocieplenie obserwowane w dłuższej perspektywie: spośród 12 najgorętszych lat w historii pomiarów na kontynencie aż 11 miało miejsce po 2000 roku.
Copernicus to unijny program badawczy, uruchomiony przez Komisję Europejską we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną. Instytucja zajmująca się m.in. obserwacją zmian klimatycznych opublikowała przed kilkoma dniami coroczny raport, który oficjalnie potwierdza podejrzenia wielu naukowców i zainteresowanych klimatem: rok 2019 był najgorętszy.
Z najnowszego opracowania Copernicusa wynika, że w ubiegłym roku w Europie średnia temperatur była o 1,24 st. Celsjusza wyższa niż średnia dla lat 1981-2010. Równocześnie 2019 rok był najcieplejszym w historii pomiarów na „starym kontynencie”. [Szczególnie dotkliwym dla Europy okresem było upalne lato, które z pewnością przełożyło się bezpośrednio na wzrost średniej. O odnotowywanych wówczas rekordach temperaturowych pisaliśmy m.in. tutaj.]
Czytaj także: W 2003 roku fala upałów zabiła w Europie 70 tys. osób. Czy jesteśmy gotowi na kolejne?
Warto podkreślić jednak, że wzrost średnich temperatur nie oznacza równomiernego wzrostu wskazań na termometrach – ani równomiernie w ciągu roku, ani po równo w poszczególnych regionach Europy. Autorzy raportu zwracają uwagę, że temperatury odnotowywane latem w niektórych częściach kontynentu były o 3-4 st. wyższe niż zazwyczaj, z kolei w europejskiej Arktyce odnotowano średnią temperatur o 0,9 st. Celsjusza niższą niż średnia wieloletnia.
Autorzy raportu zwracają ponadto uwagę na zmiany obserwowane w dłuższej perspektywie: spośród 12 najcieplejszych lat w historii pomiarów w Europie, aż 11 miało miejsce po roku 2000. Średnia temperatur z ostatnich pięciu lat na „starym kontynencie” była natomiast o blisko 2 st. wyższa niż jeszcze w drugiej połowie XIX wieku.
Czytaj także: Kluczowy szczyt klimatyczny ONZ przełożony przez koronawirusa
Naukowcy z Copernicusa wiążą problem wzrostu średnich temperatur ze wzrostem poziomu emisji gazów cieplarnianych na Ziemi, co dzieje się intensywnie od czasów tzw. rewolucji przemysłowej. W komunikacie wydanym przez projekt podkreślono, że pomiary w skali globalnej wskazują na wzrost średnich temperatur na poziomie 1,1 st. Celsjusza w porównaniu z okresem przedindustrialnym. Przypomnijmy: Założeniem tzw. Porozumienia Paryskiego jest zatrzymanie wzrostu na poziomie 2 stopni powyżej poziomu sprzed rewolucji przemysłowej oraz dążenie do spełnienia celu 1,5 stopnia.
Trend wzrostowy, jeśli chodzi o średnie temperatury na Ziemi, potwierdzają także prognozy na przyszłość.
Jak podaje „Guardian”, amerykańska agencja NOAA oszacowała na 70 proc. prawdopodobieństwo, że 2020 rok będzie jeszcze cieplejszy. Według brytyjskiego Met Office ryzyko, że zanotujemy kolejny rekord, wynosi 50 procent. Obydwa instytuty zgadzają się, że seria najgorętszych lat, rozpoczęta w 2015 roku, się przedłuży – według NOAA jest to pewne na 99,9 procent.
_
Dostęp do całości raportu Copernicusa (w j. angielskim) można uzyskać tutaj.
Zdjęcie: Shutterstock/sunday pictures