Nowe kopalnie na Śląsku mogą spowodować, że region straci ponad 2,6 mld euro z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. 22 organizacje obywatelskie, wspierane przez samorządy Rybnika, Jastrzębia-Zdroju i Bytomia domagają się reakcji władz województwa.
„Mieszkańcy oraz samorządy lokalne regionów węglowych boją się, że bez europejskich pieniędzy czeka je katastrofa ekologiczna, ale również społeczna” – mówi Katarzyna Kubiczek ze Stowarzyszenia EKO-UNIA. „Już czas powiedzieć uczciwie – kto z tej europejskiej pomocy zostanie wykluczony” – dodaje.
Trzy nowe kopalnie na Śląsku
Dlatego społecznicy domagają się jasnej informacji od marszałka województwa Jakuba Chełstowskiego: co dalej ze sprawiedliwą transformacją. Bo jeśli jej zabraknie, Śląsk straci pieniądze z unijnego funduszu. A tymczasem w Rybniku, Imielinie i Mysłowicach planuje się eksploatację nowych złóż. Już istniejące kopalnie chcą się rozbudowywać.
„Mieszkańcy tych i innych miast na Śląsku od wielu lat borykają się z negatywnymi skutkami wydobywania węgla, takimi jak degradacja terenu, wstrząsy czy tąpnięcia. Teraz istnieje dodatkowe ryzyko, że regiony te, poprzez niezrozumiałe działania rządu i wydawanie nowych koncesji, stracą także szansę skorzystania z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, co może skutkować zapaścią ekonomiczną” – czytamy w piśmie, które społecznicy wysłali do marszałka (całość TUTAJ).
Polski rząd negocjuje z Komisją Europejską, by wsparcie z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji trafiło do sześciu regionów – śląskiego, dolnośląskiego, wielkopolskiego, lubelskiego, łódzkiego i małopolskiego.
Śląsk ma być największym europejskim beneficjentem FST. Mówi się o 2,6 mld euro, jakie mają trafić do regionu. Środki powinny pomóc w odchodzeniu od węgla, tworzeniu nowych miejsc pracy, kształceniu kadry i zmianie śląskiego krajobrazu. Nowe kopalnie w założeniach FST się nie mieszczą.
„Jestem po rozmowie z wieloma przedstawicielami Polski w Parlamencie Europejskim, którzy mówią, że jeśli Zielony Ład ma obowiązywać w całej Unii, a UE znajduje pieniądze na fundusz sprawiedliwej transformacji, to nie będzie finansować regionów, które idą pod prąd” – mówił w rozmowie prezydent Rybnika, Piotr Kuczera.
Przyjrzyjmy się powodom, przez które Śląsk może stracić unijne pieniądze.
Rybnik
Batalia o złoże Paruszowiec toczy się już od sześciu lat. W 2015 roku inwestor, spółka Bapro Energy Compelx stwierdziła „opłacalność budowy kompleksu energetycznego w nowoczesnej technologii zapewniającej niskie koszty wydobycia węgla oraz poszanowanie środowiska”. Bapro chce włożyć w budowę kopalni 8 miliardów złotych i dać pracę trzem tysiącom osób.
Zarówno mieszkańcy, jak i władze miasta tej inwestycji się sprzeciwiają. Na Facebooku powstała strona „NIE dla eksploatacji złoża >>Paruszowiec<<„, a prezydent mówi wprost: kopalnia nie powinna powstać. Boją się szkód górniczych i osiadania gruntu. Zagrożone są nie tylko domy, ale także linia kolejowa oraz pobliski park krajobrazowy. Przeciwko wydobyciu są również przedsiębiorcy, którzy obawiają się, że zmiany w ułożeniu terenu zakłócą pracę lokalnych fabryk.
Nie przewidywał jej miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Zmiany, które taki zapis wprowadziły, zostały przegłosowane przez radnych miejskich. Niedługo później plan został unieważniony przez wojewodę śląskiego Jarosława Wieczorka.
Rozpoczęła się sądowa batalia, bo miasto tę decyzję wojewody zaskarżyło. W styczniu wydawało się, że plany utworzenia kopalni przejdą do historii. Sąd unieważnił decyzję wojewody. To oznacza, że w planie miejscowym kopalni nie ma i nie powinno być.
Urzędowi wojewódzkiemu się to orzeczenie nie spodobało i domaga się kasacji. „W naszej ocenie sąd nie dokonał kontroli legalności uchwały Rady Miasta Rybnika, będącej przedmiotem rozstrzygnięcia, a tym samym pozostawił wadliwy akt prawa miejscowego w obrocie prawnym” – mówiła w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” Alina Kucharzewska, rzeczniczka wojewody śląskiego. Urząd odcina się jednak od samej kopalni. Jak tłumaczy, skupia się jedynie na legalności miejscowego planu.
„Czekamy na orzeczenie. Zrobiliśmy wszystko, co można było zrobić, żeby nie doprowadzić do wydobycia węgla na tym terenie. Myślę, że już nie ma zgody na tego typu działalność. Ruchy społeczne, które się pojawiły w ostatnich latach, pokazały, że nie da się budować przedsiębiorstwa przy braku wsparcia społecznego” – mówił prezydent Rybnika, Piotr Kuczera w rozmowie ze SmogLabem.
Imielin
Plany dotyczące złoża w Imielinie ma państwowa spółka Polska Grupa Górnicza, która chce wykorzystać złoże Imielin-Północ jako część kopalni Piast-Ziemowit. Prace nad rozpoczęciem eksploatacji były już bardzo zaawansowane: PGG dostała pozytywną opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Decyzji nadano także rygor natychmiastowej wykonalności. To oznacza, że stała się wykonalna, mimo że nie jest jeszcze ostateczna.
Przeciwko kopalni od samego początku – czyli od 2017 roku – protestują mieszkańcy. W tym Stowarzyszenie Zielony Imielin. „Protesty mają znaczenie. Trzeba pokazywać, że chcemy stanowić sami o sobie” – mówiła w podcaście SmogLabu Alicja Zdziechiewicz z Zielonego Imielina. Mieszkańcy podkreślają, że PGG chce fedrować bardzo płytko, bo zaledwie 180 m pod ziemią. Górnicy pracowaliby pod dwoma zbiornikami wody pitnej oraz domami, w których brakuje zabezpieczeń przed szkodami górniczymi.
Jest szansa, że kopalnia jednak nie powstanie: w listopadzie Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska uchyliła decyzję środowiskową dla tej inwestycji. Tym samym utrudniła PGG starania o koncesję, bo spółka wraca do punktu wyjścia i musi powtórzyć całe postępowanie przed RDOŚ. Co więcej, na początku tego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie odrzucił rygor natychmiastowej wykonalności.
Mysłowice
W złoże Brzezinka 3 inwestuje stworzona spółka o tej samej nazwie. Firma do tej pory nie zajmowała się tworzeniem kopalń. Tutaj prace nad stworzeniem nowego zakładu są najbardziej zaawansowane: Ministerstwo Klimatu i Środowiska już wydało koncesję na wydobycie.
Kopalnia ma zacząć działać w 2029 roku i fedrować przez 20 lat. Chce wydobyć około 25 mln ton węgla, ale nie składować ich na hałdach, tylko od razu wysyłać do kupców. Kto będzie ten węgiel kupował? – zastanawiają się mieszkańcy. Mysłowiczanie przeciwni inwestycji zbierają się w internecie, prowadzą stronę „Nie dla nowej kopalni w Mysłowicach”, organizują protesty i zbiórki pod petycjami. Mają wsparcie części miejskich radnych, którzy są w opozycji do prezydenta Dariusza Wójtowicza. Włodarz był przychylny nowej kopalni, dzięki której do miejskiej kasy miały wpływać miliony z podatków. Teraz jednak, kiedy na horyzoncie pojawiły się środki z FST, zmienił zdanie. Poinformował, że będzie kontaktował się z rządem i Komisją Europejską w tej sprawie.
Na razie jednak spółka utrzymuje, że kopalnia będzie, a koncesja wciąż jest w mocy.
Czy nowe kopalnie na Śląsku, w tym ta w Mysłowicach, będą przyczyną utraty środków z FST? „Rzeczpospolita” zapytała o to prof. Jerzego Buzka, europosła PO, byłego premiera i pomysłodawcy Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. ” Nie ma formalnego zapisu, że podregion, na terenie którego powstanie nowa kopalnia nie otrzyma pieniędzy. Jednak fundusz ten powstał, by pomagać mieszkańcom tych regionów, które tracą miejsca pracy w górnictwie na rzecz transformacji klimatycznej. Ta idea jest jasna dla wszystkich. Pieniądze z FST dla Mysłowic w tej sytuacji to po prostu głęboki dysonans” – odpowiedział.
Zdjęcie: NOWAK ŁUKASZ/Shutterstock