Poznań to obok Warszawy, Krakowa, Wrocławia i Częstochowy kolejne miasto, które szczyci się stosowaniem zielonego betonu. Budulec pokrył tysiące metrów kwadratowych kompleksu Nowy Rynek. Przy rosnącej popularności „eko betonu” warto przypomnieć, że wcale nie jest takim eko, jak go malują.
Na pierwszy rzut oka to skuteczny, innowacyjny sposób na walkę z zanieczyszczeniem powietrza – pochłania z powietrza szkodliwe cząsteczki, a do tego jeszcze sam się oczyszcza. Okazuje się jednak, że to rozwiązanie jest dalekie od ideału. Mówiąc delikatnie.
Co z pyłami?
Projekt Nowego Rynku – nowoczesnej przestrzeni miejskiej pomiędzy dworcem a centrum Poznania – realizuje spółka Skanska. Zapewnia, że kompleks spełnia założenia zrównoważonego rozwoju albo ESG (Environment, Society, Governance, czyli Środowisko, Społeczeństwo i Ład Korporacyjny). Elementem realizacji tych założeń jest korzystanie z zielonego (ekologicznego) betonu przy budowie chodników.
Poznań to kolejne po Wrocławiu miasto, w którym Skanska wprowadziła ten materiał. „Dzięki promieniom słonecznym, na jego powierzchni dochodzi do redukcji niebezpiecznych dla człowieka cząstek NOx (różnych tlenków azotu, przyp. red.). Są one rozkładane na neutralne związki azotu i wraz z wodą deszczową odprowadzane do gleby. Dodatkowym atutem samego betonu są jego właściwości samooczyszczania się” – przekonuje spółka.
Tymczasem, jak pisaliśmy już na łamach SmogLabu, korzyści płynące ze stosowania zielonych chodników są daleko przeceniane. Po pierwsze, neutralizują tylko część szkodliwych cząsteczek, a to i tak w ograniczonym zakresie. Inne zanieczyszczenia, w tym bardzo niebezpieczne pyły zawieszone, pozostają nienaruszone.
Co więcej, skuteczność zielonego betonu zależy od słonecznej i bezwietrznej pogody, której w naszej szerokości geograficznej – szczególnie w sezonie grzewczym – nie ma zbyt często.
- Czytaj także: Czy chodniki zwalczą warszawski smog? „Jak przyklejanie plastra na otwarte złamanie nogi…”
PR-owe zabiegi
Czy zatem wprowadzanie ekologicznych chodników w kolejnych miastach i dzielnicach ma jakikolwiek sens?
– Nie widziałem do tej pory żadnych kompleksowych badań, które potwierdzałyby znaczną skuteczność wychwytywania szkodliwych substancji, zarówno w przypadku zielonego betonu, jak i innych, podobnych rozwiązań- mówi Wiktor Warchałowski, prezes i współzałożyciel Airly, platformy monitorującej jakość powietrza.
Mowa tu o muralach, których farba miałaby neutralizować dwutlenek azotu czy „wieżach antysmogowych”, czyli „oczyszczaczach” powietrza na otwartej przestrzeni. Obie innowacje są równie nieefektywne, o czym pisał na naszych łamach Marcel Wandas: „Wysoki na siedem metrów oczyszczacz powietrza stanął w parku w centrum miasta (Krakowa). Niedługo okazało się, że wpływ wynalazku na redukcję smogu jest niewielki. Według naukowców z Zespołu Fizyki Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej wieża oczyszczała powietrze w promieniu zaledwie 50 metrów. Co więcej, stężenie szkodliwych pyłów PM10 najbliżej urządzenia spadło o zaledwie 12 procent”.
Warchałowski zwraca przy tym uwagę, że istnieją pozytywne strony tych rozwiązań, chociaż nie są związane ze skutecznym oczyszczaniem powietrza.
– Z pewnością jednak wpływają na zwiększenie świadomości tego, czym oddychamy. Odgrywają więc pewną rolę edukacyjną, nawet jeśli same w sobie nie sprawią, że powietrze w mieście magicznie się poprawi – przekonuje.
Dopytuję więc, dlaczego miasta i firmy wciąż inwestują potężne sumy w antysmogowe projekty, które przynoszą marne skutki. Czy rzeczywiście chodzi o podnoszenie świadomości społeczeństwa, czy może pokazanie, że samorząd walczy o czyste powietrze dla mieszkańców? W końcu „ekologiczny beton” brzmi chwytliwie.
Zdaniem prezesa Airly, prawdopodobnie miastom zależy i na jednym i na drugim.
– Wiele samorządów, nie tylko w Polsce, bardzo mocno skupia się na tym, w jaki sposób docierać do mieszkańców, żeby zachęcać ich do wyboru czystego transportu, ograniczenia emisji czy jazdy rowerem do pracy. Z drugiej strony, te rozwiązania, o których mówimy, to łatwy sposób, by pokazać, że zrobiliśmy „coś”, cokolwiek, na rzecz powietrza w naszym mieście – uważa.
- Czytaj także: Częstochowa walczy ze smogiem zamieniając trawnik na beton. Mamy dla niej więcej „ekologicznych” pomysłów
Co działa?
Monitoring jakości powietrza również niewiele zmieni, jeśli samorządy nie będą chciały na podstawie danych podjąć konkretnych działań na rzecz poprawy sytuacji. Tylko w takim razie jakie działania okazują się najbardziej skuteczne?
Odpowiedź jest prosta – te, o których mówi się od dawna. Przede wszystkim obowiązkowa wymiana “kopciuchów” i finansowe wsparcie w tym zakresie mieszkańców oraz stopniowe ograniczanie ruchu najstarszych samochodów (szczególnie z silnikami diesla) w miastach.
– To nie są łatwe rozwiązania, ale z pewnością bardziej skuteczne. Wymagają jednak przy tym działań edukacyjnych, by społeczeństwo zrozumiało, dlaczego „chce się im ograniczyć samochody” – że to przecież dla naszego wspólnego dobra – przekonuje Warchałowski.
I chociaż promocja zielonego betonu może się do tej zmiany świadomości przyczynić, to warto zadać sobie pytanie, czy nie lepiej skorzystać z innych metod promocji wiedzy, o szerszym zasięgu. W końcu beton, nawet ekologiczny, to nadal beton. A w polskich miastach mamy go aż za dużo.
–
Zdjęcie tytułowe: Malaui / Shutterstock