Rebelia przeciw konsumpcjonizmowi
Na świecie widać jednak zmiany. Tym co – moim przynajmniej zdaniem – uwspólnia ruchy takie jak zainicjowane przez Gretę Thunberg strajki dla klimatu i choćby działania Rebelii przeciw wymieraniu, jest głęboki antykonsumpcjonizm. To oznaka zmiany kulturowej. Ale czy antykonsumpcjonizm może być odpowiedzią na te wyzwania, o których mówiliśmy?
Mam wrażenie, że generalnie zaczyna się coś takiego. Jakiś rok temu ukazała się wypowiedź osoby z kolejnego kongresu ekonomicznego, która narzekała, że głównym problemem ze znalezieniem młodych ludzi do pracy jest to, że młode pokolenie jest dzisiaj strasznie roszczeniowe. Bo chcą pracować osiem godzin dziennie i iść do domu. Dalej niektórym starszym osobom w głowie się nie mieści, że życie to nie tylko dobra materialne. Śmiechu było co nie miara. A młode osoby coraz częściej cenią sobie bardziej życie, a nie tak zwaną karierę. Temu powinna służyć automatyzacja, którą nas straszą – zastąpieniem człowieka w najbardziej uciążliwych, fizycznych czynnościach, no i skróceniu czasu pracy.
Uważam też, że ludzie powinni robić to, co kochają, w czym się dobrze czują – co nie jest tak łatwo zautomatyzować, a jeżeli już, to taki „maszynowy” produkt jest mniej ceniony przez ludzi. Proszę popatrzeć, jakie jest obecnie zapotrzebowanie na ręcznie robione przedmioty – ceramikę, ubrania, jedzenie. Jest coraz więcej osób, które na tym zarabiają, często tyle, żeby spokojnie przeżyć, a nie założyć wielki biznes. I osób, które chętniej takie produkty kupują – zaczyna być ważniejsza jakość, a nie ilość. Krótszy dzień pracy to również więcej czasu na kontakty społeczne, kontakt z przyrodą, których nam tak bardzo brakuje.
Jedną rzeczą jest to, że się zmienia. Drugą to, czy taka zmiana na poziomie indywidualnym może być odpowiedzią na zagrożenia, o których mówiliśmy wcześniej?
Nie musimy tyle pracować. Mniej pracując, automatycznie mniej konsumujemy, co oznacza również spadek produkcji rzeczy niepotrzebnych, śmieci.
To może nas uratować?
Jesteśmy na etapie, na którym mamy wszystkie technologie, które mogą nam pomóc zahamować kryzys ekologiczny i klimatyczny. Mamy rozwiązania, ale i ciągle są wymyślane nowe. Wiemy, jak powinniśmy produkować żywność i że na pewno nie w systemie rolnictwa przemysłowego. Wiemy, ile tak naprawdę potrzebujemy energii i żywności. Wiemy, że mniej, przynajmniej bogatsza część świata. Że musimy również głęboko przeorganizować system produkcji, szczególnie żywności – tak, by trafiała w rejony najbardziej jej potrzebujące. Dlatego tym, co może nas uratować są tak naprawdę głębokie przemiany społeczne, które uwolnią nas od konsumpcjonizmu, przeorganizują życie całego społeczeństwa ludzkiego. Dadzą nam czas na refleksję, uwolnią nas od bycia maszynkami do zarabiania pieniędzy dla najbogatszych tego świata.
Tylko to się niestety musi dziać szybko. Bardzo się cieszę, że pojawiły się te protesty młodzieży, Greta Thunberg, Alexandria Ocasio-Cortez, że pojawiają się młode osoby, które mówią, że nie tylko musimy ograniczyć emisję gazów cieplarnianych, ale że potrzebne są również głębokie zmiany społeczne. Boję się jednak, że nie mamy na to czasu.
***
Dr hab. Paulina Kramarz, profesor nadzwyczajna Uniwersytetu Jagiellońskiego w Instytucie Nauk o Środowisku, jest współautorką 43 publikacji dotyczących ekologii bezkręgowców lądowych, z czego duża część dotyczy ekotoksykologii oraz upraw GMO. Obecnie, zajmuje się przede wszystkim aspektami ewolucyjnymi i ekologicznymi fizjologii owadów. Jej naukowym hobby jest ochrona biologiczna upraw oraz agroekologia.