Koszty ogrzewania spychają kolejne grupy społeczne w ubóstwo energetyczne, a poszukiwanie taniego paliwa powoduje najgorszą jakość powietrza w Europie. Odpowiedzią na to ma być „fala termomodernizacji”, ale przeprowadzana nieumiejętnie stanie się jedynie okazją do przepalania pieniędzy. Na dodatek najmocniej uderzy w najuboższych. Dlatego powinna zostać przeprowadzona, jak operacja kryzysowa — pisze Ludomir Duda na łamach SmogLabu.
W przestrzeni publicznej funkcjonuje pojęcie Fala Termomodernizacji, którego to termin ma ilustrować skalę koniecznych inwestycji termomodernizacyjnych w budownictwie. Osobiście termin fala w odniesieniu do czegoś, co chciałbym widzieć jako fundament, nie kojarzy mi się najlepiej. Rozumiem, że fala ma ilustrować skalę wyzwania. Ta skala wynika z konieczności zredukowania emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do roku 2030 i neutralności klimatycznej w 2050 roku. Jest to ogromne wyzwaniem dla budownictwa, które odpowiada za około 40 proc. emisji CO2.
Nie ulega wątpliwości, że podstawowym sposobem redukcji emisji w tym przypadku jest poprawa efektywności energetycznej. Teoretycznie jest to najmniej kapitałochłonna strategia realizacji celów klimatycznych. Piszę teoretycznie, bo do dzisiaj nie ma w Polsce ani jednego budynku mieszkalnego, który by pełnił funkcje Dobrej Praktyki budownictwa zeroemisyjnego. I chodzi tu zarówno o budynki nowe, jak i budynki poddane Głębokiej Termomodernizacji (GT). Przez Dobrą Praktykę rozumiem budynek, który zrealizowania wg projektu zakładającego zeromisyjność, wybudowano zgodnie z tym projektem w zakładanych kosztach i osiągnięto zakładane parametry energetyczne na bieżąco monitorowane i dostępne w sieci jako wzorzec dla interesariuszy. Powstanie takich budynków pozwoliłoby na bliższe oszacowanie rzeczywistych parametrów techniczno- ekonomicznych Głębokiej Termomodernizacji.
Podejście projektowe jedynym sposobem
Wyzwanie, przed którym stoi Polska to radykalna transformacja sektora budownictwa z określonymi czasowo etapami i skalą. Mamy zatem cel i termin jego osiągnięcia. Czas budowy budynku wielorodzinnego od projektu do zezwolenia na użytkowanie to 3÷5 lat. Zatem biorąc pod uwagę stałe czasowe charakterystyczne dla procesów budowlanych, jest oczywiste, że zredukowanie o 55 proc. emisji w budownictwie ciągu 7 lat jest niewykonalne, jeśli ograniczymy się do regulacji i zawierzymy realizację zadania mechanizmom rynkowym. Jedynym sposobem działania uprawdopodabniającym realizację celów polityki klimatycznej to podejście projektowe. Mamy określone zadanie i terminy, do jakich ma być wykonane. Potrzebujemy wypracowania optymalnego sposobu jego realizacji, założeń organizacyjnych, techniczno-ekonomicznych, określenia niezbędnych zasobów i harmonogramu. Patrząc na skalę projektu, widzimy, że samo jego przygotowanie wymaga sporych zasobów i czasu. Alternatywą jest niezrealizowanie celu, którego konsekwencje przekraczają ramy ekonomii i mają według prognoz Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (ang. IPCC) egzystencjalny charakter – „być albo nie być”.
Termomodernizacja droższa od atomu
Warto też zwrócić uwagę, że obowiązujące Prawo Budowlane pozwala na budowanie domów wg projektów drastycznie odbiegających od wymogu zeroemisyjności budynku. Co gorsze na rynku budowlanym nie istnieją skuteczne mechanizmy ochrony inwestorów przed ewidentnymi oszustwami. Dotyczy to zarówno producentów materiałów, jak i urządzeń wbudowywanych w budynek a mających wpływ na parametry energetyczne. Rodzi to mechanizm eliminujący z rynku rzetelnych producentów i stwarza bariery dla próbujących wejść na ten rynek innowacyjnych producentów skutkiem nieuczciwej konkurencji. Ponieważ nie istnieje kontrola wykonawców inwestycji w zakresie osiągania założonych w projekcie budowlanym parametrów energetycznych, rzeczywista energochłonność nowych budynków jest znacznie gorsza od projektowanej. Oznacza to, że każdy nowobudowany budynek zwiększa globalną emisję.
Sytuacja taka ma jeszcze jeden niedoceniany, choć katastrofalny wymiar. Termomodernizacja tych budynków w przyszłości w celu doprowadzenia do poziomu zeroemisyjności będzie inwestycyjnie droższa od najbardziej kapitałochłonnej metody ograniczania emisji, jaką jest Energetyka Jądrowa.
Równocześnie należy z całą mocą podkreślić, że zmiana tego stanu rzeczy jest najtańszym sposobem redukcji emisji. Wymaga bowiem jedynie zmiany regulacji oraz inwestycji w instytucje ochrony rynku przed oszustwami (laboratoria kontroli jakości, badania itp.). Przy czym te zmiany i nakłady są konieczne także dla podnoszenia efektywności energetycznej istniejących budynków.
Największe wyzwanie — budynki istniejące
W obszarze termomodernizacji dotychczasowa polityka Państwa wspierania wzrostu efektywności energetycznej poniosła klęskę. Wydatkowano gigantyczne środki na wspieranie termomodernizacji, praktyczne nie badając rzeczywistych jej efektów. Te w skrajnych przypadkach prowadziły nawet do wzrostu zapotrzebowania na energię. Natomiast regułą są radykalnie niższe niż zakładane w audytach oszczędności energii. Władze przyjęły, że główną miarą sukcesu w walce o redukcję emisji są nakłady na inwestycje termomodernizacyjne. To tak jakby miarą poprawy infrastruktury drogowej nie były kilometry nowych dróg a nakłady na ich budowę.
Wsparcie finansowe inwestorów podejmujących termomodernizację uczyniono podstawowym, jeśli praktycznie niejedynym wskaźnikiem zaangażowania Państwa w proces realizacji Polityki Ochrony Klimatu w Budownictwie. Ponieważ Polityka ta nie była priorytetem dla Władzy, a wszelkie działania wymuszane były Prawem Unijnym, uznano, że jak Unia chce zmian, to niech finansuje inwestycje, a przy okazji dystrybuowania tych środków pożywią się „bliscy i znajomi królika”. Stąd praktycznie jedynym narzędziem w walce o redukcję emisji w budownictwie były programy wspierające inwestorów – czyli strony popytowej. Nawiasem mówiąc, wsparcie Państwa skierowano w pierwszym rzędzie na termomodernizację budynków będących własnością Kościoła Katolickiego. Udzielane wsparcie przyjęło formę procentu od nakładów, najprostszą z punktu widzenia instytucji dystrybuującej środki dotacyjne. Prowadziło to do zawyżania kosztów inwestycji, dla uzyskania maksymalnej wysokości dotacji. Nie martwiło to Rządzących. Ich celem było pozorowanie działania i napychanie kieszeni instytucją dystrybuującym środki obsadzonym przez politycznych nominatów, a nie redukcja emisji.
„Fala Termomodernizacji”: skala wyzwania
Skala wyzwań dla realizacji Polityki Klimatycznej w istniejących budynkach jest ogromna. Ograniczając się wyłącznie do budynków mieszkalnych to wg Narodowego Spisu Powszechnego z 2021 r. mamy 6,9 mln budynków. A w tym:
- 6,3 mln budynków jednorodzinnych o średniej pow. 133m2 i łącznej 838 mln m2
- 0,6 mln budynków wielorodzinnych z 9 mln mieszkań o średniej pow. 50 m2 i łącznej 450 mln m2
Zapotrzebowanie na energię w tych budynkach wyrażane wartością zapotrzebowania na Energię Końcową EK[W/(m2*K)], która zawiera w sobie założenie normatywnych warunków eksploatacji mieści się w bardzo szerokich granicach od 1000÷150 W/(m2*K). Ponieważ mało który budynek eksploatowany jest zgodnie z normatywnymi wymaganiami, rzeczywiste zużycie energii jest niższe. Dotyczy to w szczególności budynków o złym stanie technicznym, gdzie rzadko mamy do czynienia z normatywnymi parametrami eksploatacji. Możemy także przyjąć, że 30 proc. powierzchni mieszkalnej to „wampiry energetyczne”. Tam rzeczywiste zużyciu energii >250 W/(m2*K)]. Ostatnim założeniem jest, że w wyniku Głębokiej Termomodernizacji zapotrzebowanie na energię spadnie do wartości EK≈50 W/(m2*K). Oznacza to, że mamy realnie do zaoszczędzenia 70÷80TWhT energii cieplnej na rok.
Możemy wyliczyć zapotrzebowanie na podstawowe materiały i urządzenia konieczne do przeprowadzenia Głębokiej Temomodernizacji. Na potrzeby symalacji przyjmijmy, że średni stosunek powierzchni przegród zewnętrznych do kubatury zewnętrznej dla budynków jednorodzinnych to A/V=0,8. Natomiast dla domów wielorodzinnych współczynnik wynosi A/V=0,4. Przy tych założeniach do przeprowadzenia Głębokiej Termomodernizacji „wampirów energetycznych” potrzeba:
- około 149 mln m3 materiałów izolacyjnych,
- wymiany 86 mln m2 okien,
- 5 mln szt. central wentylacyjnych
- 3 mln szt. pomp ciepła PC.
Szacowane nakłady w cenach z 2023 r. to 608 mld zł, roczne oszczędności energii nieodnawialnej rzędu 70÷80 TWh.
Seria zagrożeń: inflacja sektorowa i zagrzybione mieszkania
Zakładając 7-letni do 2030 roku okres likwidacji „wampirów energetycznych”, nie ulega wątpliwości, że popyt na inwestycje przekroczy radykalnie obecną podaż podstawowych materiałów i urządzeń oraz wykwalifikowanych instalatorów. Wygeneruje to gigantyczną inflację sektorową i to nie jest najgorsza wiadomość. Niezaspokojony popyt przy braku efektywnych mechanizmów ochrony przed oszustwami i bylejakością na rynku materiałów i urządzeń dla budownictwa spowodują, że jakość wykonanych termomodernizacji spadnie radyklanie poniżej obecnego już nieakceptowalnego poziomu. W konsekwencji termomodernizowane budynki nie osiągną zakładanych oszczędności, przez co dramatycznie wzrosną jednostkowe koszty redukcji zapotrzebowania na energię. Jeśli bowiem inflacja sektorowa podniesie koszty dwukrotnie i uzyskamy jedną trzecią zakładanych oszczędności, to jednostkowe koszty redukcji zapotrzebowania na energię wzrosną sześciokrotnie. Tym samym termomodernizacja w wyniku błędnej polityki Państwa koncertującej się na wsparciu inwestorów zamiast szybkiego zwrotu nakładów z oszczędności energii stanie się jednym z najdroższych sposobów redukcji emisji.
Inwestorzy, którzy zainwestują część własnych środków, utracą je, a rosnące koszty ogrzewania sprowadzą masowe ubóstwo energetyczne. Jego skutkiem będzie dalszy spadek jakości życia a przede wszystkim pogorszenie stanu zdrowia społeczeństwa i wzrost kosztów leczenia skutkiem niedogrzanych pomieszczeń, braku wentylacji, zagrzybienia mieszkań i smogu będącego skutkiem poszukiwania tańszego paliwa.
Konieczny nowy projekt
Transformacja Energetyczna Budownictwa, w wyniku której mają zostać osiągnięte wymierne cele w postaci redukcji emisji o 55 proc. do 2030 r. i 100 proc. do 2050 r., jest w istocie gigantycznym projektem inwestycyjnym. Zobowiązanie do jego realizacji podjął w imieniu Narodu Rząd RP i na nim spoczywa odpowiedzialność za efekt tej inwestycji. Jest to przedsięwzięcie wielokrotnie większe i ważniejsze niż nieszczęsny Centralny Port Lotniczy czy budowa infrastruktury komunikacyjnej. Dlatego też musi mieć odpowiednią strukturę organizacyjną i otoczenie regulacyjne. Porażka tej inwestycji będzie miała egzystencjalny wymiar dla znakomitej większości polskich rodzin. Obecnie nie ma żadnej instytucji, której można przypisać takie zadanie.
Odpowiedzialność za Politykę Klimatyczną jest rozproszona między wiele instytucji i co do jednego możemy być pewni, w tym stanie rzeczy nie jesteśmy w stanie zrealizować podjętych zobowiązań. Ta sytuacja zagraża bytowi naszych obywateli. Sam smog zabija minimum 40 tys. osób rocznie i okalecza wielokrotnie więcej, w szczególności dzieci i młodzieży. Już dziś ubóstwo energetyczne obejmuje coraz większy odsetek rodzin. Niestety będzie ono rosło wraz z cenami energii, jeśli nie zrealizujemy inwestycji termomodernizacyjnych.
Nowy CEEB
Dlatego Rząd powinien utworzyć instytucję odpowiadającą za realizację Projektu Powszechnej Termomodernizacji, którą roboczo nazywam Centrum Efektywności Energetycznej Budownictwa (CEEB) a której budżet powiem być adekwatny do nakładów inwestycyjnych szacowanych na 100 mld zł rocznie
Do zadań CEEB powinno między innymi należeć:
- Dokonanie przeglądu nieruchomości przeznaczonych do Głębokiej Termomodernizacji, włączając w ten proces systemowo Jednostki Samorządu Terytorialnego. W ramach tego przeglądu zostanie dokonana analiza, które budynki powinny zostać poddane Głębokiej Termomodernizacji a których nie warto modernizować ze względów techniczno — ekonomicznych, jak i społecznych. Jaki jest bowiem sens termomodernizacji budynku 150m2 zamieszkiwanego przez samotną staruszkę zamiast zaoferowania jej mieszkania w zeroenergetycznym Budynku Senioralnym. Koszty budowy mieszkania w takim domu mogą być niższe niż koszty termomodernizacji a wzrost dobrostanu staruszki bezcenny. To samo dotyczy budynków w złym stanie technicznym zamieszkiwanych przez ubogie rodziny, dla których przeznaczone powinno być Budownictwo Socjalne. Przegląd nieruchomości powinien zawierać podstawowe informacje techniczne i dokumentację pozwalającą na zwymiarowanie inwestycji Głębokiej Termomodernizacji oraz określenia zapotrzebowania na Budynki Senioralne i Społeczne.
- Zwymiarowanie projektu realizacji celów klimatycznych w budownictwie przez oszacowanie niezbędnych zasobów w tym, zapotrzebowania na kadry i plan ich kształcenia, zapotrzebowania na surowce, materiały i urządzenia.
- Zaproponowanie kształtu Polityki Przemysłowej dla optymalnej realizacji wyzwania w tym polityki wspierania innowacji.
- Analiza otoczenia prawnego z punktu widzenia barier procesu i określenie zakresu niezbędnych regulacji dla sprawnej realizacji projektu i chroniących rynek przed nadużyciami oraz stymulujących podnoszenie jakości i trwałości wyrobów budowlanych i urządzeń np. dziesięcioletnia gwarancja i rękojmia.
- Utworzy mechanizmy bieżącej kontroli procesu i jego korekt.
„Nie ogłasza się przetargu na gaszenie szalejącego pożaru„
Transformacja energetyczna w każdej dziedzinie jest procesem trudnym przez swoją wielowątkowość i multidyscyplinarność. Największym błędem, jaki możemy popełnić na jej drodze to uleganie iluzji, że można ją zrealizować wyłącznie poprzez działania regulacyjne. Po pierwsze dlatego, że jej konieczność nie wynika z manifestujących się popytem na rynku potrzeb społeczeństwa. Po drugie, dlatego, że konieczność transformacji jest właśnie skutkiem działania rynku w obecnej postaci, na którym przewaga strony podażowej doprowadziła do przerzucenia na społeczeństwo kosztów zewnętrznych procesów produkcyjnych. Wprowadzenie mechanizmów rynkowych mogło być skuteczne w latach 70-tych. Dziś mamy stan katastrofy i interwencja Państwa musi mieć charakter operacyjny. Nie ogłasza się przetargu na gaszenie szalejącego pożaru. Transformacja energetyczna jest operacją kryzysową i musi być realizowana na sposób, w jakim działamy w obliczu katastrofy. Bez sprawnego sztabu kryzysowego nie powstrzymamy tej katastrofy, a wręcz przeciwnie dolejemy oliwy do ognia.
Jeśli chodzi o społeczne konsekwencje niskiej efektywności energetycznej budynków, jesteśmy na krawędzi przepaści. Koszty ogrzewania spychają kolejne grupy społeczne w ubóstwo energetyczne, a poszukiwanie taniego paliwa powoduje najgorszą jakość powietrza w Europie, co podstępnie wyniszcza nasz Naród. Mamy alternatywę zrobienia kroku do przodu wg scenariusza pierwszego lub cofniecie się i nabranie rozpędu, by tę przepaść przeskoczyć wg scenariusza drugiego. Osobiście sądzę, że nic nas nie powstrzyma w zrobieniu kroku naprzód i moje wnuki mają przechlapane.
–
Zdjęcie: Shutterstock/Agnes Siwek