Pod koniec maja bardzo gorąco było też w Japonii, choć akurat dla większości z nas Japonia jako miejsce wypoczynku jest nieosiągalna z powodów czysto finansowych.
Także w Indiach przez wiele tygodni występowały wyjątkowe nawet jak na ten rejon świata upały – temperatury przekraczały 50 °C w cieniu, o czym donosiły zresztą portale poświęcone turystyce. A przecież z czasem na całym świecie będzie tylko gorzej, to znaczy coraz cieplej [1].
Wysokie temperatury to zresztą nie jedyne zagrożenia dla turystów, jakie gotuje nam nasza coraz cieplejsza planeta.
Częstsze i dotkliwsze susze
Mogłoby się wydawać, że to w pierwszym rzędzie zmartwienie rolników a nie turystów. Jeśli jednak ktoś wybrał się niedawno zwiedzać miasto Chennai (dawniej Madras) w Indiach, trafił w sam środek bardzo ostrego kryzysu – w liczącej prawie pięć milionów mieszkańców aglomeracji w samy środku bezlitosnego indyjskiego lata zabrakło wody.
Pożary lasów
To jeszcze jedna, niestety bardzo prawdopodobna konsekwencja suszy. Pod koniec czerwca paliły się lasy w Hiszpanii. Wielu z Państwa pamięta też pewnie tragiczne wydarzenie z zeszłego lata – w wyniku pożarów w Attyce w Grecji życie straciło około 100 osób. W roku 2018 lasy paliły się również w Kalifornii, i również tam w pożarach zginęło ponad 100 osób.
Nawet jeśli płonący las nie stanowi dla nas bezpośredniego zagrożenia, to i dość odległy pożar może bardzo pogorszyć jakość powietrza w miejscu gdzie wypoczywamy. Nie jest to ani zbyt zdrowe, ani przyjemne. Przekonał się o tym mój kolega, który pojechał w sierpniu zeszłego roku do Brytyjskiej Kolumbii (Kanada). Napisał mi między innymi:
Teraz już się poprawia, ale był hard-core: tam gdzie byliśmy stężenie PM 2.5 było rzędu 150 [µg/m³]. Czyli i tak nie tak źle jak było bardziej na północ od nas, ale w lecie to jest duuuużo bardziej odczuwalne niż w zimie. Podejrzewam, że przez zmianę klimatu tak będzie już tutaj prawie co roku.
A także znajomi, którzy parę lat temu pojechali – oczywiście w lecie – na wakacje do Portugalii:
Wrażenia niemiłe – gorzej niż zimą w Krakowie. My byliśmy w górach – jak zjeżdżaliśmy z nich nad ocean to w dole było widać pekiński smog (wiesz, taki siny). Stężenia koło 200-300 [µg/m³ pyłu PM 2.5], a wszędzie w powietrzu latał popiół. Rok później były wypadki śmiertelne – ludzie na autostradzie spłonęli w samochodach.
Jednak w zeszłym sezonie urlopowym upały, susza i pożary lasów dotknęły nie tylko rejon Morza Śródziemnego, ale także – co do niedawna było trudne do pomyślenia – przeciwległy kraniec Europy. Pożary lasów, które z poświęceniem pomagali gasić też polscy strażacy, pustoszyły Szwecję.