Gdyby pokryć lasami obszar wielkości Stanów Zjednoczonych, pochłanianie dwutlenku węgla przez drzewa zbilansowałoby dotychczasowe emisje spowodowane przez człowieka – twierdzą badacze w artykule opublikowanym w „Science”. Brzmi jak pomysł kompletnie oderwany od rzeczywistości? Ci sami naukowcy wykazali, że na Ziemi znajdują się niewykorzystane obszary, które mogłyby zostać obsadzone bez ingerencji w osiedla ludzkie, rolnictwo, ani przemysł.
Z badań, opublikowanych w piątek w czasopiśmie naukowym „Science”, wynika, że globalny program sadzenia drzew mógłby zbilansować emisje CO2, powstrzymując ich wpływ na procesy zmian klimatycznych. W tym celu zalesiony musiałby zostać obszar wielkości blisko miliarda hektarów. Wówczas – zdaniem naukowców – poziom dwutlenku w atmosferze spadłby o 25 procent, a więc przywrócony zostałby stan sprzed 100 lat.
„Jest to rozwiązanie [problemu] zmian klimatycznych, które nie wymaga od prezydenta Trumpa natychmiastowego uwierzenia w zmiany klimatyczne, ani naukowców, by opracowali rozwiązania technologiczne w celu wydobycia dwutlenku węgla z atmosfery. (…) Jest to [rozwiązanie] już dostępne, najtańsze z możliwych i każdy z nas może się [w nie] zaangażować” – powiedział kierujący badaniami prof. Tom Crowther, cytowany przez „Guardiana”.
Czytaj także: Spędzili 20 lat, żeby zasadzić las tropikalny od nowa. I życie do niego wróciło
Gdzie miałyby rosnąć drzewa?
Jako obszary potencjalnie nadające się do zalesienia naukowcy wskazali tereny zaznaczone poniżej. Pod uwagę wzięto obszary nieużytkowane – a więc takie, które nie są zamieszkane przez człowieka, a także nie są wykorzystywane przez rolnictwo lub przemysł. W pewnym stopniu zalesione miałyby zostać jednak tereny stanowiące dziś pastwiska.
Analizę oparto na 80 tysiącach zdjęć satelitarnych, pochodzących z platformy Google Earth.
Jak wskazują badacze, połowa terenów nadających się do zalesienia znajduje się w największych państwach świata – w Rosji (151 mln ha), Stanach Zjednoczonych (103 mln ha), Kanadzie (78 mln ha), Australii (58 mln ha), Brazylii (50 mln ha) oraz Chinach (40 mln ha).
Choć nie brakuje również komentarzy krytycznych – m.in. głoszących, że zdolność do pochłaniania CO2 przez drzewa została przeceniona – badacze podkreślają, że nie nawołują do zalesiania jako jedynej metody walki ze zmianami klimatycznymi.
„Moim zdaniem implikacje naszych badań są takie, że musimy szanować lasy jako najlepszego sojusznika ludzkości, jeśli chodzi o ochronę klimatu” – powiedział Jean-Francois Bastin z ETH Zürich.
Badanie przede wszystkim pokazuje, że Ziemia posiada olbrzymi potencjał, jeśli chodzi o zalesienie, który nie jest wykorzystywany do walki z kryzysem klimatycznym. W dużej mierze ze względu na działalność człowieka, który przekształcił środowisko naturalne, wycinając lasy.
Zamiast sadzenia – wycinka
Choć państwa wskazywane jako najwięksi truciciele prowadzą akcje zalesiania, skala ich działań jest obecnie zbyt mała, by zrekompensować emisje dwutlenku węgla. [Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.] Równocześnie na świecie prowadzone są wycinki na ogromną skalę – jak np. w Brazylii, gdzie jednego dnia potrafią znikać 74 tys. hektarów lasu [O deforestacji „zielonych płuc świata” alarmowaliśmy tutaj.]
Problemem – jak wynika z ustaleń badaczy – jest także tempo realizacji proponowanego rozwiązania. Zespół oszacował, że reforestacja zajmie między 50 a 100 lat, by zasadzone drzewa mógłby pochłaniać wystarczającą ilość dwutlenku węgla.
Duże drzewa charakteryzują się bowiem znacznie większą zdolnością absorbowania CO2, co potwierdzają m.in. wyliczenia polskich naukowców z Uniwersytetu Łódzkiego. Przykładowo: jeden duży, 100-letni buk jest w stanie pochłonąć go tyle, ile 1700 małych, 10-letnich przedstawicieli swojego gatunku.
Szczegółowe omówienie wyników badań (w j. angielskim) można znaleźć tutaj.
Źródła: Science, The Guardian, EurekAlert!, Crowtherlab
Zdjęcie: Shutterstock/Sekson Fuang Rop