Taki wniosek nasuwa się po lekturze najnowszego raportu dotyczącego odpowiedzialnego ekologicznie podejścia do energetyki. Sporządzili go naukowcy z organizacji pozarządowej Energy Watch Group i fińskiego Uniwersytetu LUT.
Czternastu naukowców chciało sprawdzić, co się stanie, jeśli do 2050 roku ludzkość całkowicie odejdzie od paliw kopalnych i energii nuklearnej. Badali oni wszystkie możliwe scenariusze przez cztery i pół roku. Po tym czasie nie mają wątpliwości, że zredukowanie emisji CO2 pochodzących ze wszystkich sektorów gospodarki jest możliwe jeszcze przed 2050 rokiem. Pozwalają na to dostępne technologie, na których wdrożeniu zyskamy wszyscy – zarówno dzięki niższym rachunkom za prąd, jak i mniejszym udziałom podatków przeznaczanych na ochronę środowiska i zdrowia.
– Raport potwierdza, że wszystkie kraje mogą i powinny przyspieszyć swojego starania osiągnięcia celów wyznaczonych przez Porozumienie Paryskie. – powiedział dr Christian Breyer, prowadzący na Uniwersytecie LUT zajęcia związane z wdrażaniem technologii fotowoltaicznych.
Autorzy raportu założyli, że światowa populacja osiągnie w kolejnych trzech dekadach 9,7 miliarda, a zapotrzebowanie na energię będzie wzrastać rokrocznie w tempie 1,8 procenta. Stwierdzili również, że do 2050 roku przytłaczająca większość tych potrzeb będzie zaspokajana przez elektryczność. Według uczonych stanie się tak przede wszystkim przez niemal całkowitą elektryfikację transportu i ciepłownictwa. Zmienić ma się rzecz jasna również miks energetyczny, w którym największą rolę odgrywać będą panele fotowoltaiczne skupione w sieciach niewielkich, lokalnych elektrowni. Te powinny powstawać gęsto, ale w jak najmniejszej skali. Uczeni rekomendują władzom wprowadzanie prawa ułatwiającego zakładanie „solarnych” kooperatyw czy mikroprzedsiębiorstw zajmujących się dystrybucją prądu z paneli.
Fotowoltaika ma stanowić o produkcji niemal 70 procent światowej energii. Na drugim miejscu znalazły się elektrownie wiatrowe, których przewidziany udział wynosi 18 procent. Jeśli osiągniemy ten cel, cena wytworzenia megawatogodziny (MWh) prądu ma nieznacznie spaść. Dziś wynosi ona 54, a w przyszłości może wynieść 53 euro. To średnia dla całego świata. W Europie za produkcję energii zapłacilibyśmy jeszcze mniej, bo spadek kosztów wyniósłby aż 15 procent. Najwięcej skorzystaliby mieszkańcy najbardziej nasłonecznionych i często najbiedniejszych regionów świata – gdzie energia mogłaby być nawet o 34 procent tańsza. Uczeni uwzględniają w tych kwotach również koszty walki z negatywnymi skutkami emisji pyłów, zanieczyszczenia gleby i wody oraz idącymi za tym skutkami zdrowotnymi.
Kolejną dobrą wiadomością byłby zanik wzajemnych zależności energetycznych pomiędzy poszczególnymi krajami. W Polsce rezultatem byłoby zaprzestanie import paliw kopalnych – na przykład z Rosji. Światowa gospodarka będzie musiała też zmierzyć się z rosnącym zapotrzebowaniem na odsoloną wodę. W 2050 roku będzie ono aż 40-krotnie większe niż jeszcze cztery lata temu. Jak jednak zaznaczają autorzy raportu, przejście na solarno-wiatrowy miks energetyczny powinno pobudzić gospodarkę i tworzyć nowe miejsca pracy.
Źródło zdjęcia: Shutterstock/ gui jun peng