Victor Orbán zmienia retorykę w strawie polityki ograniczania emisji gazów cieplarnianych. Rząd oficjalnie ogłasza, że do 2030 roku miks energetyczny kraju będzie w 90 proc. opierać się na źródłach niskoemisyjnych, przede wszystkim atomie i OZE.
Jak podają węgierskie serwisy informacyjne, pod koniec ubiegłego tygodnia na Węgrzech ogłoszony został plan ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, który premier Victor Orbán określił mianem „chrześcijańsko-demokratycznego”. Politycy rządzącego Fideszu dopowiadają, że działania proklimatyczne uznać można za ochronę świata, który ludzkości został podarowany przez Boga.
W związku z tym lokalni komentatorzy zwracają uwagę, że jest to próba budowy prawicowo-konserwatywnej alternatywy dla lewicowej narracji o środowisku.
Zobacz także: Papież Franciszek: „Czas, aby porzucić uzależnienie od paliw kopalnych”
Część z nich przypomina jednak, że jeszcze w ubiegłym roku wypowiadał się wyjątkowo krytycznie o aktywistach proklimatycznych. W czerwcu zeszłego roku rząd Orbana – razem z Polską, Czechami i Estonią – blokował wpisanie celu neutralności klimatycznej do 2050 roku do dokumentu wieńczącego ówczesny unijny szczyt.
Kilka miesięcy później jednak, m.in. po negocjacjach z Brukselą, rząd oficjalnie zapowiedział rezygnację z węgla w energetyce. Według opublikowanego na oficjalnych stronach rządowych planu, do 2030 roku 90 proc. energii elektrycznej w kraju ma pochodzić ze źródeł niskoemisyjnych, przede wszystkim atomu oraz paneli fotowoltaicznych. [O wcześniejszych zapowiedziach odejścia od węgla na Węgrzech informowaliśmy tutaj.] Obecnie ok. 1/5 energii elektrycznej na Węgrzech pochodzi z węgla.
_
Zdjęcie: Shutterstock/Alexandros Michailidis