Pomimo pandemii COVID-19 nie możemy zapominać o tym, co zagraża nam na co dzień – o smogu. Tak można podsumować wnioski z najnowszych światowych badań, które sprawdzają szkodliwość zanieczyszczeń powietrza. Analizujemy najnowsze raporty – „Air Quality Index”, według którego smog skraca prognozowaną długość naszego życia o prawie dwa lata i „State of Global Air” dowodzącego, że w ubiegłym roku zanieczyszczenia powietrza przyczyniły się 6,6 miliona zgonów.
Smog skraca życie bardziej niż palenie, zakażenie wirusem HIV czy wojna – tak wynika z raportu „Air Quality Index” naukowców z Energy Policy Insitute na Uniwersytecie w Chicago. Badacze co roku sprawdzają, jak zanieczyszczenia powietrza wpływają na life expentancy (prognozowaną długość życia). To dane, w które jeszcze nie włączono COVID-19. Ale, jak podkreślają autorzy badania, wiele wskazuje na to, że nawet pandemia nie będzie skracała nam życia tak, jak robi to smog. „Cały świat czeka na szczepionkę na COVID-19, ale jest coś, co zabija nas codziennie: zanieczyszczenie powietrza” – napisali w raporcie.
Czytaj także: W Europie przynajmniej 400 tys. przedwczesnych zgonów związanych ze smogiem. Również na COVID-19
Metodologia jest dość prosta. Za bazę wyjściową przyjęto wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Według nich rocznie nie powinniśmy być narażeni na więcej niż 10 μg/m³ pyłów PM2,5 i 20 μg/m³ PM10. Obliczono, że każde nadprogramowe 10 μg/m³ pyłów PM2,5, na które jesteśmy narażeni rocznie, oznacza skrócenie życia o 0,98 lat.
Średnia globalna wskazuje, że rocznie każdy człowiek jest narażony na 29 μg/m³ pyłów PM2,5 – a więc prawie trzy razy więcej, niż w wytycznych WHO. Z obliczeń wynika więc, że smog skraca nasze życie średnio o 1,9 roku. Naukowcy nie rozdzielali swoich szacunków na kobiety, mężczyzn i dzieci. Jak tłumaczą, to są dane globalne, dla całej ludzkości.
Zanieczyszczenia powietrza znalazły się tym samym na pierwszym miejscu największych zagrożeń.
„Działają niezauważalnie w ludzkim ciele, prowadząc do śmiertelnych efektów, atakując serce, płuca i inne organy. To ma gorszy wpływ na przewidywaną długość życia, niż gruźlica, HIV/AIDS czy używki” – czytamy w raporcie.
Na drugim miejscu naukowcy umieścili palenie papierosów, które skraca życie o 1,8 roku. Alkohol i narkotyki to trzecie miejsce – skracają życie o 11 miesięcy. Dalej mamy skażenie wód (pół roku), wypadki drogowe (5 miesięcy), HIV/AIDS (4 miesiące), malarię (3 miesiące) oraz wojny i konflikty (23 dni).
Gdyby stężenia pyłów spadły na całym świecie – wyliczają autorzy badania – przewidywana długość ludzkiego życia wydłużyłaby się z 72 do 74 lat. W sumie więc cała populacja zyskałaby 14,3 miliardów lat życia.
Kryzys w krajach rozwijających się
Skutki zanieczyszczonego powietrza najmocniej odczuwają mieszkańcy Południowej Azji, gdzie stężenia smogu wciąż rosną i skracają życie bardziej niż gdziekolwiek indziej na świecie. Bangladesz, Indie, Nepal i Pakistan znajdują się w czołówce najbardziej zanieczyszczonych krajów świata. Jednocześnie ich mieszkańcy stanowią aż 23 proc. światowej populacji.
W Indiach stężenia PM2,5 skracają życie o 5,2 lat. W Bangladeszu o 6,2 lat, a w samej stolicy, Dhace, mieszańcy mogliby żyć o ponad 7 lat dłużej. Nepalczycy żyliby o 4,7 lat dłużej, a Pakistańczycy – o 2,7.
Czytaj także: Katarzyna Ankudowicz: na rozprawie w sądzie usłyszałam, że smogu nie ma [FILM]
Średnio mieszkańcy tych krajów są narażeni na stężenia pyłów o 44 proc. wyższe niż dwie dekady temu. „Wzrost nie jest zaskakujący” – piszą autorzy badania. „Ostatnie 20 lat industrializacji, ekonomicznego rozwoju, wzrostu populacji doprowadziły do ogromnego zapotrzebowania na energię” – dodają. Energia jest tam produkowana przede wszystkim przez spalanie węgla. Wzrosła również liczba pojazdów na ulicach. W Indiach i Pakistanie jest ich trzy razy więcej niż na początku tego stulecia.
Z kolei w 11 krajach Południowo-wschodniej Azji ludzie żyją o 1,4 roku krócej, niż żyliby, gdyby powietrze było czystsze i spełniało wymogi WHO. Naukowcy z Uniwersytetu w Chicago szacują, że aż 89 proc. z 650 milionów mieszkańców tego regionu oddycha codziennie zanieczyszczonym powietrzem. Źródeł smogu jest kilka: poza transportem, przemysłem i spalaniem węgla w elektrowniach, jest to także palenie biomasy, również w domowych piecykach używanych do gotowania. Za zanieczyszczenia powietrza odpowiada także wypalanie lasów, często nielegalne, które ma „oczyścić” teren pod uprawy.
W centralnej i zachodniej części Afryki przewidywana długość życia jest krótsza o 3-4 lata. Tam jednak ekspozycja na pyły PM2,5 nie jest największym zagrożeniem – np. w Angoli czynnikiem, który najbardziej skraca długość życia, jest skażenie wody i HIV/AIDS. W Kongo i Nigerii są to zachorowania na malarię.
Chiny, Japonia, USA i Europa walczą o czyste powietrze
Sytuacja wygląda nieco lepiej w Chinach. Aż 1/3 globalnej redukcji zanieczyszczeń powietrza między 2013 a 2018 rokiem pochodziła właśnie z Kraju Środka. W 2017 roku Chiny spadły w rankingu najbardziej zanieczyszczonych krajów. Jak podkreślają autorzy badania, jakość powietrza polepszyła się dzięki wprowadzonym zakazom budowania nowych węglowych elektrowni, limitom dla tych już istniejących, a także dzięki inwestycjom w OZE oraz ograniczeniu liczby samochodów na droga
W okolicy Pekinu od 2013 roku stężenia smogu spadły o 41 proc., dzięki czemu życie mieszkańców wydłużyło się o 3,4 lat.
Jakość powietrza poprawia się także w USA, Europie i Japonii – czyli w miejscach, gdzie żyje 16 proc. światowej populacji. „Jednak nie zawsze sytuacja była tutaj dobra” – piszą autorzy raportu. „Wystarczy sobie przypomnieć, że Londyn był znany z wielkiego smogu, Los Angeles ogłoszono >>smogową stolicą świata<<, a Osaka była jednym z najbardziej zanieczyszczonych miejsc na Ziemi” – dodają. Zdaniem naukowców sytuacja się poprawiła dzięki dobrej i skutecznej polityce antysmogowej.
Przykłady? Clean Air Act ustanowiony w USA w 1970 roku – dokument, który ustalił maksymalne dopuszczalne stężenia pyłów w powietrzu, stworzył limity emisji dla przemysłu i dla branży motoryzacyjnej. Choć na poprawę jakości powietrza trzeba było czekać latami, dziś, według badaczy, wreszcie widać sukcesy. Stężenia pyłów, na które średnio są narażeni mieszkańcy USA, spadły o 66 proc. w porównaniu do 1970 roku, wydłużając ich życie o 1,6 roku. W Los Angeles stężenia spadły o 60 proc. w ciągu ostatnich 50 lat. W Filadelfii i Waszyngtonie prognozowana długość życia zwiększyła się prawie o 3 lata.
Japończycy również dziś oddychają czystym powietrzem. W ciągu ostatnich dwóch dekad stężenia szkodliwych pyłów spadły o 24 procent.
W Europie sytuacja jest podobna, choć z niechlubnymi wyjątkami. Wśród najbardziej zanieczyszczonych krajów badacze wymieniają Białoruś, Słowację, Czechy, Słowenię, Litwę i Łotwę. A na pierwszym miejscu – Polskę. „Gdyby jakość powietrza spełniała wymogi WHO, mieszkańcy Warszawy zyskaliby ponad 14 miesięcy życia” – czytamy w raporcie.
Średnio Europejczycy są narażeni na o 41 proc. niższe stężenia PM2,5 niż 20 lat temu, dzięki czemu zyskali dodatkowe 9 miesięcy prognozowanej długości życia. Niektóre części kontynentu nigdy nie zanotowały tak dobrych wyników, jak teraz – we Włoszech, w regionie Vento mieszkańcy zyskali prawie 2,5 roku życia. Dobre wiadomości dotyczą także Śląska – tutaj w ciągu ostatnich dwóch dekad prognozowana długość życia zwiększyła się o 2 lata.
6,67 mln zgonów przez smog
Badanie naukowców z Chicago nie jest jedynym nowym raportem, który pokazuje, jak niebezpieczny dla naszego zdrowia jest smog. Raport „State of Global Air”, opracowany przez ekspertów z Health Effects Institute (HEI), pokazuje, że smog nie tylko skraca prognozowaną długość życia, ale także powoduje ryzyko przedwczesnej śmierci.
Czytaj także: Naukowcy z USA: narażenie na smog zwiększa ryzyko infekcji i zgonu z powodu COVID-19
Według HEI zanieczyszczenie powietrza to czwarty najpoważniejszy czynnik ryzyka – zaraz za nadciśnieniem tętniczym, paleniem tytoniu oraz otyłością. W 2019 roku problem przyczynił się do 6,67 miliona zgonów na świecie. Łącznie z długotrwałym narażeniem na zanieczyszczenia powietrza powiązano 12 proc. wszystkich przedwczesnych zgonów odnotowanych na świecie w ubiegłym roku.
4 proc. eksperci przypisują „domowemu smogowi”, który powstaje wewnątrz budynków, w trakcie gotowania posiłków na przestarzałych paleniskach i z wykorzystaniem złej jakości paliw. 7 proc. przedwczesnych zgonów powiązano z drobnymi pyłami zawieszonym PM2.5 (wdychanymi na zewnątrz), natomiast 1 proc. – z zanieczyszczeniem ozonem.
O ile problem „domowego smogu” oraz ozonu to domena przede wszystkim krajów rozwijających się, wysokie stężenia pyłów zawieszonych zbierają swoje żniwo także w Europie. W tym kontekście Polska, wraz z sąsiadami na południu i wschodzie, wypada podobnie, jak kraje południowej Afryki, część Dalekiego Wschodu czy niektóre republiki powstałe po rozpadzie ZSRR. Autorzy raportu podkreślają, że w ostatniej dekadzie największe postępy w walce z tego rodzaju zanieczyszczeniami poczyniono w Chinach, Wietnamie i Tajlandii.
W jaki sposób zabija brudne powietrze? W przypadku osób dorosłych długotrwałe narażenie na zanieczyszczenia powietrza przyczyniają się do wystąpienia śmiertelnych udarów, zawałów serca, nowotworu płuc, a także chorób przewlekłych, m.in. cukrzycy i przewlekłych chorób układu oddechowego. Jeśli chodzi o konkretny typ zanieczyszczeń, większość z nich przypisano problemowi zanieczyszczeń drobnymi pyłami zawieszonymi PM2.5.
Inaczej jest jednak w przypadku przedwczesnych śmierci noworodków, których przyczyny powiązano ze złą jakością powietrza. Tutaj za głównego winowajcę uznano zanieczyszczenia domowe (wewnątrz budynków), którym przypisano aż dwie trzecie tych zgonów. Autorzy raportu szacują, że z powodu złej jakości powietrza w ubiegłym roku zmarło na świecie około 476 tys. noworodków. Problem w największym stopniu dotknął rodziny w krajach rozwijających się, przede wszystkim w Afryce Subsaharyjskiej (236 tys.), Indiach (116 tys.) oraz Pakistanie (50 tys.).
Zwrócono uwagę, że narażenie na zanieczyszczenia powietrza u kobiet w ciąży – zarówno zewnętrzne, jak i wewnątrz budynków – zwiększa ryzyko wystąpienia niskiej masy urodzeniowej dziecka. Ta z kolei często oznacza większe niebezpieczeństwo rozwinięcia się chorób dróg oddechowych, w tym groźnych infekcji.
„W tym roku globalna pandemia i zamknięcie gospodarki na całym świecie dały nam mocne przypomnienie, jak ważne jest czyste powietrze” – napisali autorzy raportu i dodali: „Zrozumienie zależności między zanieczyszczeniem powietrza a pandemią COVID-19 będzie wymagało znacznie dokładniejszych badań. Niemniej jednak pandemia umocniła argumenty przemawiające za przyspieszeniem wysiłków na rzecz osiągnięcia trwałej redukcji smogu.”
_
Autorzy: Katarzyna Kojzar i Sebastian Medoń
Całość raportu „Air Quality Index” jest dostępna TUTAJ. Grafiki w tekście pochodzą z tego raportu.
Ze „State of Global Air 2020” można zapoznać się TUTAJ. Pod tym adresem znajdują się także narzędzia do interaktywnego przeglądania zgromadzonych danych.
Zdjęcie: Pornprasert Khanchitchai/Shutterstock