Na stronie „Nauka dla przyrody” opublikowano apel polskiego środowiska naukowego o „natychmiastowe odstąpienie [przez UE – red.] od umowy z Mercosur, a także wykluczenie dalszych negocjacji tego lub podobnych porozumień.” Chodzi o umowę o wolnym handlu między UE i krajami Mercosur, która znacząco ułatwi tym drugim import żywności do Europy.
Zagrożenia, na które najczęściej zwraca się uwagę w jej kontekście są dwa. Pierwszym jest potencjalny negatywny wpływ masowego importu żywności do Europy na tutejsze gospodarstwa rolne. Drugim to, że zwiększony popyt na produkcję krajów strefy Mercosur przełoży się na przyspieszoną dewastację cennych terenów – w tym na przykład Puszczy Amazońskiej, której grozi presja zwiększona przez popyt na tamtejszą żywność. Większy popyt będzie bowiem oznaczał konieczność zwiększenia podaży. A podaż w tym wypadku wymaga nowych pastwisk i przestrzeni, które w Amazonii tworzą drwale.
Przedstawiciele polskiego środowiska naukowego w liście, pod którym podpisało się już ponad 140 osób, wskazali na obydwa z tych problemów. – Obecnie konieczne jest podejmowanie szeroko zakrojonych działań służących zahamowaniu dalszej eskalacji kryzysu środowiskowego oraz adaptacji do tych jego skutków, którym nie da się już zapobiec. Znaczne zwiększenie udziału lokalnych, rozproszonych gospodarstw rolnych w systemie produkcji żywności powinno być jednym z priorytetów [1, 5, 6]. Ograniczy to nie tylko emisję gazów cieplarnianych oraz degradację środowiska, ale co równie istotne – zwiększy lokalną suwerenność żywnościową w czasach rosnącej gwałtowności zmian środowiskowych [np. 5, 6]. – napisano w nim.
Autorzy listu zwracają też uwagę na to, że: „Podpisana umowa wręcz nasili ekspansję rolnictwa przemysłowego w obszarach wyjątkowo cennych z punktu widzenia ochrony globalnego klimatu i bioróżnorodności, ze wszystkimi negatywnymi skutkami wspomnianymi powyżej.”
I apelują o to, by odstąpić od umowy. [Cały list można znaleźć na stronie Nauka dla Przyrody. Gorąco zachęcam do kliknięcia.]
***
Do całej sprawy wypada jednak napisać jeszcze kilka słów komentarza, bo umowa handlowa z Mercosur stała się w ostatnich dniach dla kilku znaczących polityków europejskich narzędziem wywierania presji na Brazylię w kwestii postępującej degradacji Puszczy Amazońskiej. Grożąc tym, że nie ratyfikują podpisanego już układu, chcieli ją zmusić do zdecydowanych działań w Amazonii. Na razie z takim efektem, że Jair Bolsonaro w orędziu zadeklarował miłość do lasów deszczowych, co jednak nie musi przełożyć się na konkretne działania. Dotąd raczej dowodził, że jest to raczej miłość, która bierze, a nie daje.
Sama próba wydaje się być jednak ważna. A to dlatego, że jest poszukiwaniem narzędzi, które pomogą zarządzać kryzysem ekologicznym na poziomie światowym. Być może jest to poszukiwanie spóźnione. Ale jest to także poszukiwanie potrzebne i wpisujące się w ogólną regułę kierującą rozwojem ludzkich społeczeństw.
Z zarządzeniem problemami środowiskowymi było dotąd tak, że ludzie uczyli się go w miarę jak pojawiały się potrzeby i zagrożenia. Kiedy pierwsze osady zaczęły tonąć w śmieciach – trzeba było nauczyć się nimi gospodarować i tego, jak utylizować odpady. W większości sobie z tym poradziliśmy. Kiedy rozwinął się przemysł, pojawiły się problemy środowiskowe o zasięgu całych regionów – takie jak na przykład smog. Trzeba było więc nauczyć się zarządzać problemami środowiska na takim poziomie i są miejsca gdzie to się udało. Choć są też oczywiście takie, niekiedy całkiem rozwinięte, które tego nie potrafią. Najlepszym dowodem jest europejska mapa jakości powietrza.
A teraz stajemy przed środowiskowym wyzwaniem, które ma skalę globalną. I jak na razie mamy niewiele narzędzi, które pozwalają zarządzać nim na takim poziomie, więc zaczynamy szukać nowych. Szukanie ich w narzędziach ekonomicznych wydaje się mieć największy potencjał. To czy je znajdziemy jest sprawą niezwykle ważną. Dlatego warto je nie tylko obserwować, ale też na ogół – na ogół, bo nie każda taka próba ma sens – wspierać.
Umowa między Unią i Mercosur to niezła okazja, by to zrobić, bo sytuacja polityczna i gospodarcza ułożyły się tak, że polski rząd ma wpływ na to, co będzie się działo na drugim końcu świata.
A my, przynajmniej teoretycznie, mamy wpływ na polski rząd.
Fot. Pastwisko w boliwijskiej części Amazonii. Alexander Laprisse/Shutterstock.