Region bełchatowski powinien w trybie uproszczonym i przyspieszonym wprowadzać odnawialne źródła energii – przekonuje Forum Energii w swym nowym raporcie. Ale aby z impetem postawić na wiatr i słońce, najpierw wypadałoby odpuścić mrzonki o energetyce jądrowej.
Kompleks energetyczny PGE w Bełchatowie od lat dostarcza około 20 proc. prądu w Polsce. Czasy te nieuchronnie dobiegają jednak końca.
Przyjęty plan transformacji regionu zakłada, że kompleks zostanie zamknięty w okolicach 2035 r. Wyłączanie bloków energetycznych rozpocznie się zaś, przynajmniej zgodnie z założeniami, w roku 2030.
Oznacza to, że kilkanaście tysięcy osób straci pracę w kompleksie, a Polska – największe źródło prądu. Według nowego raportu Forum Energii odpowiedzią na te wyzwania są odnawialne źródła energii.
OZE dla Bełchatowa
Jak wynika z analizy think tanku region bełchatowski wciąż ma szansę pozostać ważnym obszarem wytwarzania prądu – tyle że w oparciu o nowe, niskoemisyjne technologie.
„Rozpędzenie takich inwestycji jest możliwe już teraz, a pierwszym krokiem powinno być ustanowienie w tym regionie tzw. obszarów przyspieszonego rozwoju OZE” – twierdzi Forum Energii.
Celem takich obszarów jest m.in. skrócenie procedur wydawania decyzji administracyjnych do maksymalnie 12 miesięcy. Ich wprowadzanie jest zaś zobowiązaniem wynikającym z wykorzystywania unijnych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy oraz dyrektywy o odnawialnych źródłach energii (RED III).
„Zgodnie z dyrektywą do lutego 2026 r. kraje unijne powinny wskazać obszary rozwoju energetyki odnawialnej na uproszczonych zasadach, lokalizując je przede wszystkim na terenach poprzemysłowych. Właśnie z tego powodu teren siedmiu powiatów województwa łódzkiego (35 gmin), obecnie ściśle związanych z górnictwem węgla brunatnego, jest atrakcyjną lokalizacją” – tłumaczy Forum Energii.
Konieczne wsparcie rządu
Województwo łódzkie z pewnością nie ma idealnych warunków do rozwoju OZE. Z jednej strony problemem jest rozproszona zabudowa, z drugiej rozdrobnione tereny leśne, a z trzeciej – przeciętne warunki wiatrowe (jak na Polskę) i słoneczne (jak na świat).
Forum Energii przekonuje jednak, że kluczową rolę odgrywają tu inne atuty składającego się z 35 gmin regionu objętego planem transformacji. To na przykład:
- centralne położenie, co ułatwia dystrybucję prądu do różnych części Polski i minimalizuje straty przesyłowe,
- istniejąca infrastruktura sieciowa, która pierwotnie służyła do przesyłu prądu z elektrowni węglowej, a które zminimalizuje koszty budowy nowych linii przesyłowych,
- możliwość podłączenia OZE do sieci, w której moce „uwolni” zamykana elektrownia PGE,
- duże tereny pokopalniane, które po zakończeniu wydobycia węgla brunatnego stanowić będą idealne lokalizacje do budowy farm wiatrowych i fotowoltaicznych.
Elektrownia atomowa w Bełchatowie? „Obietnice bez pokrycia”
Obecnie na obszarze transformacji ulokowano zaledwie ok. 160 MW (megawatów) w elektrowniach wiatrowych i niespełna 40 MW w instalacjach fotowoltaicznych.
Według Forum Energii ustanowienie obszarów przyspieszonego rozwoju OZE pozwoli wybudować blisko 1 GW elektrowni wiatrowych (zakładając, że rząd w końcu ułatwi ich wznoszenie) i 5 GW elektrowni słonecznych. To więcej niż wynosi obecna moc kompleksu PGE, która nieco przekracza 5 GW (choć wiadomo, że wykorzystanie mocy ze słońce jest znacznie mniejsze niż z węgla).
Tymczasem w debacie publicznej nieustannie przewija się wątek elektrowni jądrowej. – Rozmawiamy z rządem i rekomendujemy rządowi, żeby Bełchatów był jedną z analizowanych bardzo poważnie lokalizacji odnośnie umiejscowienia drugiej elektrowni jądrowej w Polsce – mówił w grudniu Dariusz Marzec, prezes PGE, cytowany przez TVN24.
– Wizja powstania elektrowni jądrowej w Bełchatowie zyskuje coraz większe poparcie, a zaangażowanie różnych środowisk sprawia, że projekt nabiera realnych kształtów – dodał w styczniu Jacek Kaczorowski, prezes spółki PGE GiEK, która zarządza bełchatowskim kompleksem.
W ubiegły piątek podobne słowa padły z ust Rafała Trzaskowskiego. – Bełchatów jest jednym z miejsc, w którym taka elektrownia mogłaby powstać – powiedział kandydat na prezydenta.
– Nie jest tajemnicą, że wszystkie siły polityczne – niezależnie od opcji – przyzwyczaiły mieszkańców Bełchatowa i okolic do składania obietnic bez pokrycia – zauważa w rozmowie ze SmogLabem dr Maciej Kozakiewicz, koordynator projektu Bełchatów 5.0 i prezes Klastra Obszaru Nowej Energii.
O co chodzi?
Złoczew nie nauczył
Przez lata ludzi w regionie bełchatowskim karmiono nadziejami o przedłużeniu życia kopalni dzięki utworzeniu odkrywki węgla brunatnego w Złoczewie. Od początku były to jednak założenia nierealne, które skończyły się jedynie na pustych deklaracjach.
Teraz historia zdaje się powtarzać. Elektrownia jądrowa w Bełchatowie jest bowiem równie nieprawdopodobna, a jedną z przeszkód nie do przeskoczenia jest chociażby brak dostępu do odpowiedniej ilości wody.
– Obecnie, gdy temat Złoczewa ostatecznie upadł, ta sama logika została przeniesiona na nową narrację – budowę elektrowni jądrowej. Wizja ta zyskała ogromne poparcie, bo wpisuje się w dominujący sposób myślenia: „jeśli odchodzi jeden gigant, musi przyjść następny” – ocenia Kozakiewicz.
I dodaje: – W efekcie, zamiast rzetelnie analizować realne potrzeby regionu i tworzyć scenariusze rozwoju zgodne z trendami globalnej energetyki, trwa powielanie schematu zastępowania jednego wielkoskalowego projektu kolejnym. Nikt nie łączy kropek, jak to wygląda na osi czasu, np. dostępu do niezbędnych zasobów wodnych, przejęcia zwalnianych kadr itd.
Kluczowe OZE
Według Forum Energii region bełchatowski może stać się projektem pilotażowym dla rządu i innych regionów Polski w zakresie wdrażania obszarów przyspieszonego rozwoju OZE. Pozwoli to nie tylko podtrzymać energetyczną tradycję regionu, ale także stworzyć nowe miejsca pracy i przyciągnąć inwestycje przemysłowe.
– Dostęp do zielonej energii jest coraz częściej kluczowym kryterium lokalizacji dla firm, a region bełchatowski ma potencjał, by stać się liderem w tym obszarze. Firmy produkcyjne pilnie potrzebują dostępu do czystej i taniej energii, a przyciągnięcie ich do regionu stworzy nowe, stabilne miejsca pracy dla jego mieszkańców, którzy do tej pory byli związani z kompleksem wydobywczo-energetycznym – twierdzi Aleksandra Gawlikowska-Fyk, autorka raportu.
Podobnie widzi to Kozakiewicz, który jeszcze do niedawna był pełnomocnikiem marszałka województwa łódzkiego ds. transformacji energetycznej.
– Uznawany za energetyczną stolicę Polski Bełchatów powinien być liderem w wypracowywaniu modelowych rozwiązań dla całego kraju. Obszar transformacji obejmuje nie tylko ponad 50-tysięczne miasto, ale również mniejsze miejscowości i tereny wiejskie, co stwarza ogromny potencjał do wdrażania zdecentralizowanych, niskoemisyjnych technologii energetycznych – zauważa ekspert w rozmowie ze SmogLabem.
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/0simon0 SzymonLaszewski