„Żremy Ziemię”
Ale czy to nie jest tak, że szybko rosnąca populacja Ziemi, wymusza stosowanie przemysłowych metod produkcji żywności?
Właśnie nie. W naszej części świata, którą się niekiedy nazywa Globalną Północą, jest nadprodukcja żywności. Żywności produkuje się za dużo, ale trafia ona do krajów, które stać na to, by zapłacić tyle, żeby dany koncern miał z tego zysk. Natomiast marnowanie żywności widać na różne sposoby – choćby wyrzucaniu żywności.
W Polsce wyrzuca się 17 proc. mięsa i ponad 30 proc. wędlin. Na całym świecie niektórych produktów wyrzuca się ponad 50 proc. Innym miejscem, gdzie widać nadprodukcję żywności, jest otyłość.
I nie chodzi tutaj o „wałeczki”, tylko o chorobliwą otyłość, gdzie BMI jest większe niż 30. Jest to spowodowane głównie tym, że od dziecka jesteśmy zachęcani do spożywania produktów zawierających duże ilości tłuszczów i cukrów. Nadmierna, niepotrzebna produkcja tłuszczy i cukru skutkuje ich nadmierną i niepotrzebną konsumpcją – no, może potrzebną koncernom spożywczym dla zwiększenia zysków.
Od lat się mówi, że największym problemem w produkcji żywności jest organizacja i dystrybucja. Możemy nawet zmniejszyć ilość obszarów potrzebnych do jej produkcji, tylko musimy to zrobić racjonalnie, przede wszystkim opierając się na żywności produkowanej lokalnie.
Ale to wymaga przebudowy całego modelu społecznego na Ziemi.
Nadwyrężamy ekosystem po to, żeby móc kupować więcej jedzenia niż potrzebujemy?
Tak.
Przecież to jest absurd.
Tak.
I jeszcze ludzie są głodni.
Mówię niekiedy brutalnie, że żremy Ziemię i wydalamy pieniądze dla korporacji. Trzeba zacząć mówić jednocześnie, że jest nadprodukcja mięsa, nadprodukcja plastiku, a nie tylko, że konsumujemy za dużo. Firmy nie są obarczane kosztami środowiskowymi nadprodukcji, jak choćby w przypadku plastiku. Wychowałam jeszcze w erze opakowań szklanych, które się zwracało…
Ja też.
Wiele się mówi, że gdyby rolnikom płacić za żywność lepiej, to byłaby ona za droga. Jednak zapomina się o tym, że na całym świecie bezpośredni producenci, zresztą nie tylko żywności, zarabiają najmniej. Żeby zarobić na zazwyczaj skromne utrzymanie, wymusza się na nich produkcję dużej ilości produktów, często słabej jakości. Znów przykład z rolnictwa – skoro z hodowli (tradycyjnej, nie przemysłowej) 1000 świń nie można się utrzymać, to naprawdę coś jest tu nie tak.