W błyskawicznym tempie powstała rządowa specustawa nazywana „Lex Izera”, która pozwoli odebrać Lasom Państwowym ziemię w Jaworznie przeznaczoną pod budowę fabryki polskich samochodów elektrycznych. „To Himalaje hipokryzji” – komentuje posłanka Małgorzata Tracz, przewodnicząca „Zielonych”. Organizacje pozarządowe również nie zostawiają na specustawie suchej nitki. Według Fundacji Frank Bold pod topór może iść nawet 1200 hektarów lasów.
To kolejna próba przejmowania leśnych gruntów pod państwowe inwestycje. Jeszcze w maju wydawało się, że sprawa nie przejdzie przez Sejm, krytykowała ją opozycja, a także sami leśnicy. Podczas obrad komisji, Zbigniew Kuszlewicz z leśnej „Solidarności” mówił tak: „To pomysł karygodny z przyrodniczego punktu widzenia. Pod inwestycje w pierwszej kolejności należy przeznaczać tereny poprzemysłowe, zdewastowane”.
W praktyce chodziło o to, aby zalegalizować mechanizm przekazania ziemi Lasów Państwowych podmiotowi, który wybuduje fabrykę jednak nie będzie zobowiązany do poniesienia kosztów wylesienia. Mowa nawet o 320 milionach złotych potencjalnej straty dla Skarbu Państwa. Ustawa trafi teraz do Senatu. Jej przyszłość nie jest oczywista. Podczas głosowania w Sejmie wyłamał się jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej, która w całości głosowała przeciw. Był to poseł Wojciech Saługa, który pochodzi z Jaworzna.
Tysiące drzew pod topór i wbrew przepisom
Specustawa nazywana potocznie „Lex Izera” została okrojona, względem poprzednich prób przeznaczania polskich lasów pod inwestycje, do dwóch miast: Jaworzna i Stalowej Woli. To właśnie w tym pierwszym mieście ma być produkowana Izera. O hipokryzji rządzących mówiła w Sejmie posłanka Małgorzata Tracz, przewodnicząca „Zielonych”. „Jak inaczej określić ustawę, według której wytniecie 1250 hektarów lasów w Jaworznie i Stalowej Woli” – pytała z sejmowej mównicy.
Prawnicy z Fundacji Frank Bold w obszernym raporcie rozkładają na czynniki pierwsze zawiłości specustawy „Lex Izera”. W podsumowaniu czytamy między innymi o:
- potencjalnej niezgodności projektowanych regulacji z Traktatem o funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz wynikającemu z jego art. 107 zakazu udzielenia przez państwo pomocy publicznej,
- ryzyku powstania strat w majątku Skarbu Państwa,
- spowodowaniu nieodwracalnych strat środowiskowych w lasach,
- braku wystarczającego zabezpieczenia zrealizowania celów, dla których dokonywana ma być zamiana nieruchomość.
Zachowawcze Lasy Państwowe
Podczas połączonych obrad dwóch sejmowych komisji: Gospodarki i Rozwoju oraz Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa 21 lipca odbyło się pierwsze czytanie specustawy. Pełniący obowiązki dyrektora Lasów Państwowych, Józef Kubica mówił: „Lasom Państwowym trudno jest się wypowiadać w kwestii legislacji, nie jesteśmy od stanowienia prawa w tym kraju, zobaczymy jak zakończy się ten projekt”.
Czytaj również: “Lex Izera”: o co chodzi z ustawą zagrażającą lasom? Wyjaśniamy
W dalszej części swojej wypowiedzi Kubica w zachowawczym tonie podkreślał: „Poczekamy na efekt finalny tej ustawy. Jako Lasy Państwowe musimy prawa przestrzegać jakiekolwiek ono by było”. Prowadząca obrady sejmowej komisji Urszula Pasławska z PSL skomentowała jego wypowiedź: „Po raz pierwszy usłyszałam od Lasów Państwowych, że nie mają opinii w sprawie ustawy, która ich dotyczy”.
„Bez miejsc pracy i bez lasów”
Wątpliwości co do powodzenia inwestycji ma posłanka Daria Gosek-Popiołek (Lewica). W rozmowie ze SmogLabem zaznaczyła: „Ustawa zakłada wyjście awaryjne dla inwestora. Otóż jeśli po 10 latach od wymiany inwestycja nie powstanie – teren ma wrócić do Skarbu Państwa. Zapewne już wylesiony i zdegradowany. To pokazuje, że powstania inwestycji nie są pewni sami rządzący. I to jest według mnie fatalny prognostyk. Bo możliwe, że samorządy pozostaną i bez miejsc pracy i bez lasów”.
Posłanka podkreśla też nieścisłość przepisów: „w ustawie pojawia się niesprecyzowane pojęcie gruntu sąsiadującego, który również może podlegać takiej wymianie. W polskim prawie nie ma takiego pojęcia. Oznaczać może ono właściwie dowolny teren i jest furtką do przekazywania kolejnych działek inwestorowi”.
Lotniska, spalarnie, zakłady
Grad krytyki spadł na rządzących ze strony organizacji przyrodniczych. „Warto jednak zwrócić uwagę, że ustawa obejmuje nie tylko inwestycje z zakresu, choćby pozornej, poprawy jakości powietrza. Jest tam też cały katalog działań dotyczących m.in. produkcji dla obronności państwa, lotnictwa, czy przemysłu tworzyw sztucznych. Oznacza to, że kosztem środowiska naturalnego na terenie wyciętych lasów będzie można tworzyć choćby lotniska, spalarnie odpadów czy zakłady produkujące barwniki lub butelki PET. To absurd i jawna sprzeczność z celami Europejskiego Zielonego Ładu” – wylicza Monika Stasiak ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot w komunikacie Greenpeace Polska na temat „Lex Izera”.
Impuls dla rozwoju?
Polska Izera to flagowy pomysł rządu. Według zapowiedzi w 2023 roku miało powstać nawet 100 tysięcy samochodów, a w kolejnych latach 200 tysięcy rocznie. Otwarcie linii produkcyjnej ma stworzyć kilka tysięcy miejsc pracy w regionie. Podczas Konferencji Programowej „Śląski Ład” premier Mateusz Morawiecki zapewniał: „Specjalnie dla Śląska dedykowany będzie klaster dotyczący pojazdów niskoemisyjnych i komponentów do ich budowy”.
Prezydent Jaworzna, Paweł Silbert, dla portalu nettg.pl mówił: „Planowana fabryka stanie się impulsem inicjującym nowy rozdział w przemysłowej historii Jaworzna. Naszą prawdziwą ambicją jest stworzenie dużego parku przemysłowo-technologicznego”.
Po kilkudziesięciu latach kończy się epoka samochodu spalinowego. Koncerny wycofują się z ich produkcji, ogłaszając konkretne daty zamknięcia linii fabrycznych tradycyjnych samochodów. W Polsce co trzeci samochód elektryczny został zarejestrowany w ostatnim półroczu. W Norwegii auta elektryczne odpowiadały za ponad połowę rynku sprzedaży samochodów w 2020 roku. Komisja Europejska ogłosiła rok 2035 jako oficjalny koniec sprzedaży samochodów spalinowych. Jednocześnie do 2030 roku na terenie UE ma powstać 3.5 miliona publicznych stacji do ładowania. Do 2050 roku ma być ich aż 16.3 miliona.
W Polsce samochody elektryczne w dużej mierze zasilane są energią pochodzącą ze spalania węgla. Czy wycinanie setek hektarów lasów, w celu stworzenia linii produkcyjnej polskiego elektryka wpisuje się w założenia zielonej transformacji?
Zdjęcie tytułowe: Kletr/shutterstock