Są reklamowane jako skuteczny sposób walki z kurzem, roztoczami, drobnoustrojami i brzydkim zapachem w mieszkaniu. Jednak w życiu mieszkańców Polski, w szczególności południowej, mogą odgrywać znacznie ważniejszą rolę. Oczyszczacze powietrza to jedna z ostatnich desek ratunku przed zanieczyszczeniami smogowymi, które przenikają do naszych mieszkań w sezonie grzewczym.
W osobistym arsenale przeciwsmogowym oprócz masek ochronnych coraz częściej pojawiają się oczyszczacze powietrza. O ile jednak te pierwsze dostępne są za stosunkowo przystępną kwotę, o tyle zakup tych drugich wiąże się ze znacznie większym wydatkiem. Dlatego wiele osób odwleka taką inwestycję lub z niej rezygnuje, często uzasadniając to nieufnością do skuteczności tego typu sprzętu. Wątpliwościom sprzyja spora rozbieżność cen oczyszczaczy. Wahają się one od kilkuset do ponad 2 tys. zł. Z jednej strony nasuwa się wniosek, że producenci próbują nas naciągnąć, z drugiej – że część oczyszczaczy to buble. Jak jest naprawdę?
Mówiąc z grubsza, tak jak to zwykle bywa w podobnych przypadkach: sprawa rozbija się o parametry sprzętu. Wyższa cena idzie w parze nie tylko z wyższą jakością, ale również z większą trwałością. Oznacza to, że w dłuższej perspektywie czasowej droższe oczyszczacze mogą okazać się tańsze w użytkowaniu. Z drugiej strony tańszy sprzęt niekoniecznie jest bublem, ale może być wyposażony w filtry wymagające częstszej wymiany. Zazwyczaj sprawdza się tu prosta zasada: tańsze jest droższe – na dłuższą metę.
Jeśli filtr, to HEPA?
Najważniejszym elementem oczyszczacza jest filtr. To on decyduje o jego skuteczności. Standardem w tego typu sprzętach są wykonane ze spiekanego szkła filtry HEPA – te same, które stosowane są w dobrej jakości maskach antysmogowych, a także odkurzaczach. Filtry instalowane w oczyszczaczach mają jednak większą powierzchnię, a zatem i większą efektywność. Ta ostatnia zależy również od klasy filtra. W klasyfikacji unijnej filtrom HEPA przypisanych jest pięć poziomów jakości: od H10 do H14. Pierwsze trzy cechuje wysoka skuteczność w filtracji bakterii, dymu tytoniowego, wszystkich rodzajów dymów i aerozoli. Z kolei filtry H13–H14 dodatkowo „odsiewają” pył radioaktywny i większe wirusy. Ponadto filtry HEPA oczyszczają powietrze z pleśni, alergenów, kurzu i roztoczy.
Testy pokazują, że filtry HEPA są zdolne do wyłapywania 99,97 proc. cząsteczek większych niż 0,3 µm. Oznacza to, że skutecznie radzą sobie również z pyłami zawieszonymi, zarówno PM10 (o średnicy do 10 mikrometrów), jak i większością pyłów PM2,5 (o średnicy do 2,5 mikrometra). Jeszcze wyższą skutecznością wykazują się filtry ULPA, jednak mają one zastosowanie głównie przemysłowe.
Oprócz filtrów HEPA w wielu oczyszczaczach stosuje się również filtr węglowy. Usuwa one potencjalnie szkodliwe lotne związki organiczne, m.in. rakotwórcze benzopireny, i pochłania nieprzyjemne zapachy. Wygodnym rozwiązaniem są impregnowane filtry węglowe, które można wielokrotnie płukać w wodzie.
W niektórych urządzeniach zamiast filtrów HEPA stosuje się ich tańsze zamienniki. Nie zawsze są one gorsze pod względem jakości od „oryginału”, dlatego nie warto z góry skreślać urządzeń, które działają w oparciu o inne technologie. Z drugiej strony HEPA to gwarancja jakości – wybierając urządzenie posiadające certyfikowany filtr wykonany w tym standardzie zapłacimy więcej, ale unikniemy żmudnego „riserczu” dotyczącego mniej znanego rozwiązania.
Ważne parametry
Niestety „riserczu” nie unikniemy w odniesieniu do innych kwestii. Na przykład żywotności filtrów. Bo „serce” oczyszczacza trzeba regularnie wymieniać. Jak często? To zależy od jakości sprzętu i intensywności jego użytkowania. W sezonie grzewczym, gdy oczyszczacz pracuje na okrągło, filtr może nadawać się do wymiany już po kilku miesiącach. Do pewnego stopnia można zdać się na sugestię producenta, ale należy ją skorygować o lokalne i aktualne warunki atmosferyczne. W czasie pików smogowych sprzęt pracuje intensywniej, więc filtr zużywa się szybciej.
Kolejnym istotnym parametrem oczyszczacza jest CADR (Clean Air Delivery Rate). Zależy o m.in. od sprawności wentylatora i określa ilość powietrza, jaką oczyszczacz jest w stanie przefiltrować w ciągu godziny. Niestety producenci często ograniczają się do podania zalecanej lub maksymalnej powierzchni pomieszczenia, której urządzenie jest w stanie „sprostać”, niebiorąc pod uwagę jego kubatury. Dlatego w wyższych pomieszczeniach, np. w kamienicach, skuteczniejszy może okazać się oczyszczacz przeznaczony do mieszkań o większej powierzchni. Szacunkowa wartość CADR powinna wynieść 85 m3/h na 10 m2 powierzchni.
Pozornie mniej istotną kwestią, jest natężenie hałasu emitowanego przez urządzenie. Monotonne „rzężenie” oczyszczacza może jednak być irytujące na dłużą metę, dlatego warto zadbać o to, by sprzęt pracował jak najciszej. Punktem odniesienia przy wyborze konkretnego modelu i ocenie jego „parametrów głośnościowych” może być hałas generowany przez lodówkę. Z reguły nie przekracza on 40 dB. Również oczyszczacz nie powinien działać głośniej, by nie uprzykrzyć nam życia.
To oczywiście nie wszystko. Wraz z rosnącą ilością sprzętu na rynku, producenci prześcigają się w wyposażaniu urządzeń w dodatkowe funkcje i udogodnienia, np. nawilżacze powietrza, lampy UV o działaniu przeciwbakteryjnym i przeciwwirusowym, jonizatory, czujniki i wskaźniki jakości powietrza, automatyczne ustawienia itd. Nie są to kluczowe komponenty oczyszczacza, ale wiele z nich ma spore znaczenie dla jakości funkcjonowania i wygody korzystania z tego typu sprzętu – dlatego przed zakupem warto i na nie zwrócić uwagę.
Co z tym ozonem?
Ozon to odmiana tlenu, złożona z trzech atomów tego pierwiastka. Pełni on ważną rolę w stratosferze, pochłaniając część promieniowania UV, ale lepiej nie mieć z nim bezpośrednio do czynienia. Ozon jest bowiem gazem o działaniu drażniącym i potencjalnie rakotwórczym. Powoduje uszkodzenia błon śluzowych i hamuje procesy oddychania wewnątrzkomórkowego. Nadmierne stężenie ozonu w powietrzu może wywoływać m.in. kaszel, bóle głowy, nudności i przyspieszone tętno. Jaki ma to związek z oczyszczaczami powietrza? Prawdopodobnie nieduży – ale na tyle istotny, by go nie ignorować.
Otóż niektóre oczyszczacze wyposażone są w jonizator powietrza. Pełni on funkcję wspomagającą w filtrowaniu zanieczyszczeń. Ujmując rzecz w skrócie: jonizator emituje elektrony, które łącząc się z cząsteczkami obecnymi w powietrzu tworzą jony ujemne. Te z kolei „przyklejają” się do zanieczyszczeń i pomagają je przetransportować do filtru, który posiada dodatni ładunek elektryczny.
Skutkiem ubocznym tego procesu może być powstawanie nadmiernych ilości szkodliwego ozonu. Może, lecz nie musi. Ryzyko dotyczy przede wszystkim urządzeń starszego typu, w których jonizatory posiadają zbyt dużą moc lub są wadliwie skonstruowane. Temat ozonu został nagłośniony już jakiś czas temu, co sprawiło, że producenci oczyszczaczy dostrzegli problem i zwiększyli dbałość o standardy bezpieczeństwa w tym zakresie.
Na szczęście jonizator to nie „mus”. Jeśli chcemy zminimalizować ryzyko narażenia na ozon lub nie dowierzamy zapewnieniom producentów, zawsze możemy wybrać model bez dodatkowej funkcji.
Dr Jakub Bartyzel z AGH radzi, jak wybrać oczyszczacz powietrza
Fot. Fotolia.