To koniec marzeń o Strefach Czystego Transportu. Projekt trafił do kosza

Podziel się:
koniec stref czystego transportu

Nie będzie skutecznych Stref Czystego Transportu w miastach, co jeszcze niedawno zapowiadało Ministerstwo Klimatu. Resort wycofał się ze zmian, które mogły przynieść dobre efekty dla jakości powietrza w polskich miastach. Wszystko ma zostać po staremu, a stref nie będzie się dało wyznaczać. Zdaniem Polskiego Alarmu Smogowego to skrajnie nieodpowiedzialna postawa rządzących.

Po prawie roku prac nad nowelizacją Ustawy o elektromobilności zezwalającej miastom na skuteczne tworzenie takich stref, projekt został pozbawiony wszystkich zapisów reformujących Strefy Czystego Transportu. Polski Alarm Smogowy wystosował oficjalny apel do Premiera Mateusza Morawieckiego o powrót do naprawy przepisów o SCT.

W apelu czytamy: „Bez poprawy obecnych przepisów nie ma mowy o skutecznych Strefach Czystego Transportu – które pozwoliłyby obejmować wymaganiami większe obszary miast i stawiać wymagania wszystkim pojazdom. Przepisy powinny przede wszystkim umożliwiać ograniczenie ruchu głównie tych aut, które emitują najwięcej zanieczyszczeń, a nie wszystkich aut spalinowych, jak ma to miejsce obecnie. Jedynie takie rozwiązanie, da się wdrożyć z akceptacją Polaków i bez uderzania w najuboższe gospodarstwa domowe. W ten sposób zrealizowane zostaną zapisy Krajowego Planu Odbudowy, a samorządowcy z Warszawy, Wrocławia, Katowic i Krakowa będą mogli podjąć wyzwanie rzucone przez Komisję Europejską, która domaga się od tych miast jak najszybszego obniżenia emisji dwutlenku azotu do powietrza – substancji ściśle powiązanej z emisją spalin.”

Czytaj również: „Strefy potrzebne od zaraz. Inaczej nie odetchniemy”

Lepsze łagodne podejście na dużym obszarze

Obecne przepisy nie pozwalają na wyznaczanie Stref na większym obszarze. Do tego samochody należące do mieszkańców nie muszą się stosować do wymagań Strefy. To sprawia, że nie da się skutecznie wykorzystać tych przepisów do naprawy jakości powietrza w miastach. Prócz tego rozwiązania w obecnej ustawie są zbyt surowe. De facto do Strefy wjechać można tylko samochodem bezemisyjnym. Nawet najnowsze i najsprawniejsze auta spalinowe nie mają do takiej strefy wstępu.

Diesle i benzyna normy euro
Rzeczywista ilość tlenków azotu emitowana przez samochody z silnikami spełniającymi różne normy Euro (liczba gramów na kilogram spalin). Źródło: Raport “Droga do czystego powietrza”, Polski Alarm Smogowy

Tymczasem jeśli chcemy myśleć o zmniejszeniu ilości zanieczyszczeń pochodzących z transportu potrzebujemy przepisów, które pozwolą stawiać wymagania elastycznie. Łagodne podejście do SCT ma początkowo skupić się na najstarszych dieslach, starszych niż 16 lat – to one emitują najwięcej zanieczyszczeń. To podejście szanujące status finansowy Polaków.

Na dodatek obecnie nie da się wyłączyć samochodów mieszkańców spod wymagań. Jeśli nie będą musiały spełniać odpowiednich wymogów, efektu naprawy jakości powietrza nie będzie. Łagodne podejście oznacza jednocześnie, że strefy powinny być duże, nawet na obszarze całych miast. Obecna ustawa nie przewiduje takiego rozwiązania, choć doświadczenia dziesiątek miast europejskich pokazują, że łagodne wymagania na dużym obszarze dają efekt w postaci poprawy jakości powietrza.

„Po wielomiesięcznych konsultacjach zostaliśmy oszukani”

„Nie rozumiem jaką logiką kierowało się Ministerstwo Klimatu i Środowiska” – mówi Bartosz Piłat z Polskiego Alarmu Smogowego. „Brak skutecznych SCT prowadzić będzie do pogorszenia się miejskiego smogu, wzrostu zachorowań i w efekcie większej liczby zgonów. Podjęcie takiej decyzji w obliczu wiszącej nad nami pandemii jest skrajnie nieodpowiedzialne. Strona społeczna oraz samorządy konsultowały ten projekt przez wiele miesięcy. W efekcie powstała nowelizacja ustawy, która zawierała wszystkie niezbędne zapisy. Teraz dowiedzieliśmy się, że wszystkie te zmiany zostały wyrzucone do kosza. Zostaliśmy oszukani” – dodaje.

Co więcej, wyrzucenie zapisów reformujących SCT idzie w sprzeczności z ogłoszonym przez rząd Krajowym Planem Odbudowy. To przecież w tym dokumencie zapowiedziano zmianę przepisów do końca tego roku. Obecnej, wadliwej nowelizacji ustawy o elektromobilności nie da się uznać za zmiany prowadzące do poprawy jakości powietrza w miastach.

Czytaj również: „Kolejne brytyjskie miasto ze Strefą Czystego Transportu”

Unia wzywa Polskę do działań

W lutym 2021 Komisja Europejska wezwała Polskę do spełnienia wymogów dyrektywy z 2008 roku w sprawie jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy. Komisja podkreśliła, że aglomeracjach warszawskiej, krakowskiej, wrocławskiej i górnośląskiej ma miejsce znaczące przekroczenie poziomu dwutlenku azotu pochodzącego z transportu samochodowego. Polska powinna więc podjąć niezbędne działania zmniejszające emisję tego zanieczyszczenia. Obecne działanie Ministerstwa Klimatu idzie w przeciwnym kierunku. A to powoduje, że grozi nam kolejny pozew i skierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Potencjalny wyrok oznacza konieczność zapłacenia kar.

„Trudno zrozumieć tę zmianę podejścia do smogu w Ministerstwie Klimatu” – komentuje sprawę Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego. Tym bardziej, że idzie ona przeciwko opiniom większości Polaków, którzy chcą czystego powietrza – tak mówi badanie opinii publicznej zamówione przez… Ministerstwo Klimatu. Mieszkańcy dużych i średnich miast oddychają złym powietrzem zimą – tu przyczyną są „kopciuchy”. Natomiast przez cały rok cierpią z powodu wysokich stężeń zanieczyszczeń pochodzących z silników spalinowych. Badaliśmy stężenia tlenków azotu w 2019 i w 2021 w pięciu aglomeracjach i wyniki są fatalne: mieszkańcy miast oddychają powietrzem bardzo złej jakości. Stężenia tych gazów przekraczają dopuszczalne normy na powierzchni całego miasta, w pobliżu arterii komunikacyjnych nawet o 200 proc.” – dodaje Siergiej.

Źródło zdjęcia: Grand Warszawski/Shutterstock

Podziel się: