Uzależnione od petrodolarów państwa, w tym gospodarz COP28 nie mają planów odejścia od paliw kopalnych. Nic dziwnego, od dekad ich sposobem na zasilanie budżetu jest wydobycie i sprzedaż płynnych paliw kopalnych. Ich gospodarki mogłyby w szybkim czasie dużo stracić, gdy państwa wzięły się za ambitną politykę klimatyczną. O tym, że takie kraje jak Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA) planują dalej bazować na paliwach kopalnych, świadczy zachowanie sułtana Al Jabera na COP28.
Prawie nikt nie zamierza odejść od produkcji ropy i gazu
Niezależnie od tego, jakie padną deklaracje, efekty tegorocznego szczytu klimatycznego należy traktować z dużym przymrużeniem oka. Owszem, spalanie paliw kopalnych w najbliższych latach zacznie pewnie się zmniejszać, ale fizyka jest brutalna. Z takim podejście do sprawy, daleko nie zajedziemy. Z racji tego dowiadujemy się, że prawie wszyscy producenci paliw płynnych nie tylko nie zamierzają się wycofać z tego, co robią. Chcą dalej uruchamiać nowe projekty. Według danych, które przedstawiła organizacja Urgewald w swojej bazie Global Oil and Gas Exit List (GOGEL), nie wygląda to dobrze. Koncerny mające 96 proc. udział w wydobyciu paliw płynnych kompletnie ignoruje cele klimatyczne.
Prym wiedzie emiracki koncern ADNOC, czyli Abu Dhabi National Oil Company. To jedenasty co do wielkości producent ropy i gazu na świecie, który rocznie dostarcza na światowy rynek ekwiwalent ponad jednego miliarda baryłek ropy. Plany ADNOC kompletnie mijają się z celem utrzymania globalnej temperatury poniżej 1,5 st. C. W ciągu najbliższych lat koncern ten zamierza wpuścić na rynek ekwiwalent 7,6 mld baryłek ropy. Wydają przy tym ogromne sumy na poszukiwania nowych złóż ropy i gazu. W 2021 roku puścili z dymem 170 mld dolarów. Z roku na rok, w miarę wyczerpywania się łatwych do wydobycia złóż ropy i gazu, koszty poszukiwań, jak i samego wydobycia, rosną. Dziś oczywiście ropa jest droższa niż jeszcze 20 lat temu. Wtedy kosztowała około 40 dolarów, dziś 80.
To budowanie „pomostu do chaosu klimatycznego”
Niedawno ONZ ostrzegła, że producenci paliw kopalnych planują działalność, która dwukrotnie nadwyręży budżet węglowy. „Skala planów ekspansji branży jest naprawdę przerażająca” – powiedział Nils Bartsch, kierownik działu badań z Urgewald. „Aby utrzymać temperaturę 1,5 st. C przy życiu, niezbędne jest szybkie i kontrolowane zmniejszenie wydobycia ropy i gazu. Zamiast tego koncerny naftowe i gazowe budują pomost do chaosu klimatycznego”. Bartsch skrytykował podwójną rolę Al Jabera, którego przewodnictwo w klimatycznym wzbudziła niesmak. „Myślę, że to śmieszne. Nie jestem pewien, jak osoba odpowiedzialna za tego rodzaju ekspansję ropy i gazu nadaje się do przewodzenia negocjacjom klimatycznym. Jest to najbardziej oczywisty konflikt interesów, jaki może istnieć” – stwierdził.
Zamiana węgla na gaz
W 2021 roku Międzynarodowa Agencja Energii w sprawie powstrzymania globalnego ocieplenia mówiła o pilnej potrzebie odejścia od nowych projektów wydobywczych. To dotyczy nie tylko okrytego złą sławą węgla, ale też nawet gazu. Gaz emituje o połowę mniej CO2 niż węgiel, ale go emituje. Co więcej, gaz nie emituje zanieczyszczeń. Wydaje się być ekologiczny, ale za to znika spowalniający globalne ocieplenie efekt aerozoli. Według analizy GOGEL świat odchodząc od węgla, zwraca się ku gazowi LNG. 671 firm energetycznych na świecie w produkcji energii planuje zwiększenie udziału gazu o 30 proc. Inaczej mówiąc, węgiel będą zastępować gazem. Koncerny paliwowe planują w najbliższych latach zwiększenie eksportu gazu LNG o 162 proc.
To może zaszkodzić
Już w tym roku, same tylko USA realizują uruchomienie 8,6 gigawatów energii w gazie jeśli chodzi o produkcję energii elektrycznej. W najbliższych latach będą budowane kolejne elektrownie na gaz. Niby dobrze, ale już wyżej wspomniano, więcej energii słonecznej będzie przebijać się do atmosfery, więc redukcja CO2 będzie połowiczna. Poza tym problem stanowią wycieki gazu do atmosfery, chodzi o metan. To coraz większy problem, widoczny na całym świecie, o czym można przeczytać w tekście Klaudii Urban.
Gaz wcale przyjazny nie jest, a wielu właśnie zwraca się ku niemu, chcąc realizować szczytny cel polityki klimatycznej. „Ich konkluzją jest ponowne wskazanie, że gaz ziemny może wcale nie być lepszy dla klimatu niż węgiel, szczególnie jeśli spojrzeć przez pryzmat ocieplenia w ciągu najbliższych 20 lat, co oczywiście jest krytycznym okresem dla osiągnięcia celów klimatycznych” – powiedział Robert Howarth z Uniwersytetu Cornella. Ponad 10 lat temu Howarth podniósł alarm odnośnie niekontrolowanych wycieków metanu w trakcie eksploatacji gazu ziemnego. „Mam nadzieję, że świat polityki i światowi przywódcy polityczni zwrócą na to uwagę, ponieważ obawiam się, że zbyt wielu z nich pozostaje zbyt zafiksowanych na zwykłym ograniczaniu zużycia węgla, nawet jeśli skutkuje to większym zużyciem gazu. Świat potrzebuje jak najszybszego odejścia od wszystkich paliw kopalnych na rzecz przyszłości opartej w stu procentach na odnawialnych źródłach energii”.
Prezydent COP28 Al Jaber straszy nas powrotem do jaskiń, ale nie miał na myśli globalnego ocieplenia
Wróćmy ponownie do Emiratów. Na te wieści dotyczące planów eksploatacji, które w połowie listopada opublikował brytyjski The Guardian oczywiście zareagowały ZEA. Co można było usłyszeć? Wiadomo co. „Dane i założenia zawarte w tym raporcie na temat ADNOC są nieprawidłowe i wprowadzające w błąd. Spółka nie podała własnych danych dotyczących planowanego zwiększenia wydobycia ropy i gazu” – odparł rzecznik ADNOC. A jednocześnie przyznał, że bez paliw kopalnych ani rusz. „Wraz z rosnącą globalną populacją poszukującą powszechnego dostępu do energii, wszystkie obecne scenariusze transformacji energetycznej, w tym opracowane przez IEA, potwierdzają, że ropa i gaz będą potrzebne do zaspokojenia przyszłego zapotrzebowania na energię.”
Choć nie wprost, to i sam sułtan Al Jaber jeszcze przed szczytem klimatycznym przyznał, że jego kraj dalej będzie stać na paliwach kopalnych. Pierw przyjął postawę klimatycznego denialisty, mówiąc, że „nie ma żadnych dowodów naukowych” wskazujących, że konieczne jest wycofywanie się z paliw kopalnych, aby ograniczyć globalne ocieplenie do 1,5 st. C. Potem jednak próbował się z tego wycofać, ale średnio mu to poszło. Zwracając się do Mary Robinson, byłej wysłanniczki ONZ ds. klimatu był wyraźnie niezadowolony. „Pokaż mi plan działania dotyczący wycofywania paliw kopalnych, który umożliwi zrównoważony rozwój społeczno-gospodarczy, chyba że chcesz zabrać świat z powrotem do jaskiń”.
- Czytaj także: 6 listopada w Egipcie rusza COP27. Na tapecie adaptacja do zmian klimatu i nierówności
Kraje „petrostaty”
Potem już na konferencji prasowej złagodniał: „Mam niesamowity szacunek dla Mary Robinson. Wielokrotnie powtarzałem, że wycofywanie się z paliw kopalnych jest nieuniknione. W rzeczywistości jest to niezbędne.” Te słowa potwierdzają zamiary ZEA co do dalszych planów wydobycia paliw kopalnych. Choć zamierzają dekarbonizować gospodarkę, to będą to robić po swojemu. I dalej będą zasilać świat ropą i gazem.
W sumie nie ma się co dziwić. Według raportu Beyond Petrostates z 2021 roku „petrostaty”, czyli kraje żyjące z eksportu ropy i gazu, stają przed poważnym wyzwaniem, jakim jest odejście od paliw kopalnych. Nie chodzi tu o to, że takie np. ZEA nie mogły przejść na gospodarkę zeroemisyjną. Mogłyby i nawet dość szybko by to zrobiły. Mają pieniądze oraz warunki klimatyczno-geograficzne do budowy farm słonecznych i wiatrowych. Problemem jest ich gospodarka. W razie konsekwentnej realizacji neutralności klimatycznej do 2050 roku 28 z 40 państw bazujących na eskorcie ropy i gazu utraciłoby ponad połowę zakładanych dochodów. Do tych państw należą też ZEA, których przychód może zmniejszyć się o 60 proc.
Utopijne życie ma swoją cenę
Dla takich krajów problem jest o tyle poważny, że przez lata szejkowie nie tylko siebie, ale i cały naród dosłownie rozpieściły. Stworzyły dzięki paliwom kopalnym wręcz utopijny świat. Mieszkaniec Dubaju zapłaci za litr paliwa tylko 3 dirhamy, czyli około 3 zł, nie tak jak u nas, ponad 6 zł. „W wielu petrostatach osiągnięto porozumienie polityczne, zgodnie z którym obywatele oczekują wysokich wynagrodzeń w sektorze publicznym oraz niskich lub zerowych podatków dochodowych, a także hojnego państwa opiekuńczego” – powiedział Guy Prince z Carbon Tracker. I faktycznie. Pomijając wyzyskiwanych pracowników z Pakistanu czy Indii, reszta społeczeństwa zarabia dużo. Kasjer w markecie czy recepcjonista w hotelu może liczyć na ponad 9 tys. zł! I co warto dodać, jest tam utopijny świat Sławomira Mentzena. Tam się nie płaci PITu. W takiej sytuacji dla ZEA odejście od obecnego modelu gospodarczego będzie ogromnym wyzwaniem. Jak przestawić gospodarkę, by uniknąć protestów rozpieszczonego przez szejków społeczeństwa?
To będzie wyzwanie o tyle trudne, że jeśli takie podejście do życia będzie kontynuowane, to faktycznie – i my i oni znajdziemy się w jaskiniach. Globalne ocieplenie zniszczy naszą cywilizację, jeśli świat ociepli się o kilka stopni. Do tego, nad Zatoką Perską życie ludzkie stanie się fizycznie niemożliwe, ze względu na wzrost tzw. temperatury mokrego termometru, o czym jakiś czas temu pisaliśmy.
–
Zdjęcie: Arnut topralai/Shutterstock